25.08.2012
"Mocno kochasz lecz już najbardziej siebie
Piekło robisz w dzień by być w siódmym niebie
Gdy czar już prysł to w pole każdy zmysł
Wyprowadza nas
Bierzesz mnie co krok na sumienie
Nawet twój skok w bok nic już nie odmieni
Widzisz we mnie cel a ja w tobie pal
Już nie my a jeszcze żal"
I tak miałam wrażenie, że uczestniczę w czymś wyjątkowym.
To, że miałam mieszkanie nie było aż tak istotne, jak fakt, iż zamieszkamy tam razem i może spadnie mi jakiś okruch ze stołu?
Gdy Romeo był "ułagodzony", tudzież w dobrym nastroju sprawdzał się na lini organizującej i logistycznej. Nie mogę/mogłam wtedy narzekać. Jak pewne rzeczy ogarniał wśród 3 etatów, baby, babci i psa do dziś nie wiem.
Bo oczywiście były też cudowne chwile, takie nie do powtórzenia już z nikim.
Uczciwie muszę przyznać, był nie do podrobienia gdy chorowałam, nigdy tego nie zapomnę, nie gloryfikuję, daje sobie prawo by pamiętać. Nie wszystko było do kosza.
Gdy miałam operację, czekał aż się wybudzę, potem dwoił się i troił, by zapewnić mi spokój i opiekę, tu nie było ani jednego sztucznego gestu. Opiekował się gdy byłam słaba nieprzeciętnie.
Ale do ad remu.
Zaczęła się nasza rzeczywistość.
Nie da się opisać każdego dnia, punktowo wymienię co powtarzało się nader często, a co krok po kroku siało zamęt w mojej zdumionej, ale wtedy jeszcze głupiej głowie.
Czytamy dalej.
Ja chce czytac dalej ale mi wyswietla ze "Niestety strona szukana przez Ciebie w tym blogu nie istnieje" :(
OdpowiedzUsuńCała Polska czyta:)))
OdpowiedzUsuńHonda dawkuje nam przyjemność:))) Resztę posta "zawiesi" pewnie w najbliższym czasie:) Czekamy niecierpliwie:)
Chce my czy tać!Chce my czy tać!
Pomoc techniczna wsparła działania, mozna czytać :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy:)
OdpowiedzUsuńCzytamy:)
Dziękuję.
OdpowiedzUsuńHonda - ja chyba muszę Twoja historię przeczytać w jednym całym kawałku ...- powiedz mi , czy brak seksu znaczyło że nie kocha??
OdpowiedzUsuńHonda , ostatnie pytanie , i myślę u raczej o sobie - terapia była? tzn w sensie takim - obsesja na punkcie seksu czy obsesja na punkcie JEGO i seksu z nim tylko?
OdpowiedzUsuńJego i seksu z nim. Nikt inny mnie nie interesował. To z nim byłam i to on mi się nawet bardzo podobał. To jego kochałam. Terapia i owszem. SLAA.
OdpowiedzUsuńDzięki. Wiem że to jak obdzieranie żywcem ze skóry ale czekam niecierpliwie na koniec tej historii. Właśnie ja mam to - ten seks i obsesja JEGO i moja. Nieważne - ale myślę że mnie rozumiesz.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, możesz pytać.
OdpowiedzUsuńMiałaś też tak potem już: - że teoretycznie wiem że do łóżka mogę iść z każdym ( to jest seks "klimatyczny") , ale teraz mnie to już nie interesuje , bo albo z nim albo wcale. Czy to obsesja ? boję się że to obsesja na JEGO punkcie a nie "innego seksu".
OdpowiedzUsuńCzy mi to wmówił a ja dzisiaj już w strachu tylko żyję że gdy go zobaczę to koniec już ze mną - ten seks tylko z nim..- co robić?
Milko, tak pięknie opisałaś mi schemat obsesyjnej miłości. Dało mi to do myślenia. Być może jest czwarty element - obsesja seksu? Zastanawiam się tylko, czytając twój dialog z Hondą. Lula.
OdpowiedzUsuńNie wiem Lula co myśleć. Ale to fakt - takiej siebie nie znam jak byłam z tym człowiekiem. Czuję się trochę właśnie zagubiona (przez ten seks) - ale trzymam "nerwy na wodzy" -
OdpowiedzUsuńHonda jak pisze teraz to coś mi świta , ale nie wiem co..
Lula, czwartego elementu nie ma i z tego co wyczytałam to i z obsesji da się wyjść. Musisz koniecznie przeczytać "Toksyczne namiętności" - ostatni rozdział to sprawdzone techniki terapeutyczne - polecam każdemu.
Ale wymienić się doświadczeniami - bezcenne.
Lula , wyszukaj mnie po prawej - wyślę Ci książkę i parę innych pozycji - jeśli chcesz.
OdpowiedzUsuń"Obsesor nie przyjmuje do wiadomości utraty kochanka lub malejącego zainteresowania z jego strony. Przeciwnie, coraz rozpaczliwiej pożąda miłości obiektu swych uczuć. Oto klucz do zrozumienia obsesji:
OdpowiedzUsuńOdrzucenie wyzwala obsesyjną miłość.
Obsesyjni kochankowie są tak bardzo uwikłani w wir swej namiętności, że po prostu odmawiają przyjęcia do wiadomości, iż związek przestał istnieć." - to cytat , nad którym się zastanawiam teraz. Pewnego dnia przeżyłam to na własnej skórze - było to straszne , okropne , jak z filmu - nigdy czegoś takiego nie przeżyłam.
Po paru dniach sytuacja się unormowała miedzy nami ale tamto mnie przeraża do dziś - nie wierzę że TO JA , i że to zrobiłam.
Hipnoza?
Milko, przejrzałam prawą i nie widzę Ciebie. Proszę o instrukcje dla tych mniej lotnych - jak ja. Pozdrawiam. Lula.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOj kochane, dajecie do myślenia. Odniosę się wieczorem. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńMamo Hondo - napisz koniecznie :)) czekamy :)
OdpowiedzUsuńLula , zdążyłaś przepisać ?
Nic nie zdążyłam Milko, guła jestem. Jeżeli to Toksyczne namietności postaram się znaleźć ją sama. Lula.
OdpowiedzUsuńMilko, wybacz Kochana, ale odniosę się jutro, mam problem z przeglądarką, a nie chciałabym pisać coś po "łebkach".
OdpowiedzUsuńBędę zobowiązana za zrozumienie.
Dobrej nocy i do jutra.
Jasne , spokojnie. Nawet pojutrze może być.:) śpij dobrze , pa.
OdpowiedzUsuńCiężko wraca się do tych wspomnień, ale główna myśl to: z nim chciałam się kochać, z nikim innym. Podchodziłam do tego bardziej psyche niż eros. Żeby było śmieszniej na początku gdy Romeo stroszył piórka, było wspaniale, absolutnie wyjątkowo. Rozbudził moją kobiecość, a potem ją zdeptał, bez znieczulenia.
OdpowiedzUsuńTerapia i owszem była, ale moim głównym problemem było KKZB, a nie seks sam w sobie, cały czas miałam do niego właściwie podejście. Niestety tylko teoretyczne, może gdybym nie zrobiła tego co zrobiłam - to bym się udusiła. Stało się.
Honda , nie wiem co myśleć o tym wszystkim. Nie widzę u siebie nic z KKZB , ale temat SLAA mnie wciąga - tu jest chyba mój problem . Gdybym przy nim została , to dzisiaj było by tak : kochaj się z innym , jeśli mnie kochasz . Coś w tym kierunku .
OdpowiedzUsuńNigdy , przez lata bycia z mężem nie miałam nawet myśli o zdradzie , a teraz widzę że ten człowiek opanował mi umysł jak nic .:)
Ach...i ta obsesja - że tylko z nim. Potem gdzieś mi zaświtało w głowie że teoretycznie do łóżka mogę iść z każdym . Ale nie , ja się uparłam , i potem stan "żebrak miłości" , potem pamiętam jeszcze urywek rozmowy gdy błagałam go o spotkanie że jeśli już nie mogę wytrzymać to mogę iść z kimś ... a za godzinę zimna i wściekła twarz że on jedzie pogodzić się z partnerką i umie wytrzymać bez seksu a ja nie..uffff , nie mam siły wspominać.
OdpowiedzUsuńDzięki Honda że poruszyłaś temat seksu ale nie będę już pytać. Odwiedziłam forum SLAA , poczytałam opinie i problemy różnych osób - "widzę" teraz gdzie tu problem (że to nie seks sam w sobie , że Cię zacytuję). Może sama terapia DDA wystarczy w moim przypadku , oby , choć grupę mam oporną.
OdpowiedzUsuńCzas i cierpliwość -
Dziewczyny,przylaczam sie do kolka dyskusyjnego. Tez mnie cos tknelo.Hondo, czy ja dobrze rozumiem, ze Twoj psychofag byl uzalezniony od seksu?
OdpowiedzUsuńNie. Raczej nie. Mój eks po prostu przestał się że mną kochać. W zasadzie z dnia na dzień. W lutym danego roku zaczęliśmy być razem, a w lipcu już był poważny kryzys w tej sferze. A w międzyczasie eks rozbudził we mnie to o czym w zasadzie zapomniałem. Czułam się wyjątkowo i nagle to znikło. I zgłupiałam. I było mi źle. I czułam się gorsza. I rozmawiałam. I słyszałam "jestem zmęczony". Potem wmawiał mi nie raz, że mam go za impotenta. Nigdy mu tego nie powiedziałam. Słyszałam za to jaka jestem niewyżyta. A kochaliśmy się raz na dwa tudzież trzy tygodnie. Zarzucano mi agresję i brak delikatności w tym temacie i to bolało bardzo. Naprawdę próbowałam zrozumieć. Nie było mi dane. W końcowej fazie związku nasza "bliskość" polegała na jego przebudzeniu w nocy, "wzięciu" mnie na łyżeczkę, trwało to może 5 minut, gra wstępna przestała istnieć...a te nocne wystąpienia chyba były bardziej potrzebą jego organizmu niż duszy. A ja? Ja to brałem na zasadzie "lepszy rydz niż nic". Co dobiło? To, że po dwóch tygodniach po zerwaniu kontaktu eks kupuje sobie na allegro sztuczną pochwę za 21pln, made in Tajwan:-) teraz się mogę z tego śmiać. Ale halo! Ze mną nic, a z syntetykiem tak? Z babcią za ścianą? Skąd to wiem. Ano w czasie walki o niego eks czerpał że mnie tyle ile się dało. Np. wystawiałam mu zbędne rzeczy na allegro, na jego koncie. Robiłam super prezentacje, pakowałam i wysyłałam, full service. I na moim komputerze te ustawienia zostały. Dlatego podtrzymuję tezę. Problem z seksem jako seksem nie miałam. Miałam problem z zimnym wycofanym partnerem, który to w pompę miał fakt, iż spał i żył z żywą kobietą.
OdpowiedzUsuńWiesz co Hondo? Zapytalam, bo u mnie bylo podobnie. Na poczatku wielka namietnosc, rak ode mnie nie mogl odlepic itd a po pewnym czasie nic. A jak juz cos to bardzo mechanicznie. Okazalo sie ze psychofag reguluje sobie to sam pod moja nieobecnosc, pornografia, portale erotyczne, pomki, viagry, kochanki. Oczywiscie stracenie z piedestalu dla najbardziej pozadanej kobiety pod sloncem do pustej zimnej piwnicy nie byl przyjemny. A ja kompletnie zdezorientowana dalam sobie jeszcze wlozyc wine za jego zachowanie na garba.
OdpowiedzUsuńPytać można o wszystko. Bynajmniej moją osobę. Dużo mi się wtedy przypomina. U mnie kochanki nie było. Tak przynajmniej myślę. Trzy etaty, dwa domy, babcia, pies, baba i ...kochanka. Nie. Chce wierzyć, że nie. Zresztą nie ma to dla mnie teraz znaczenia. Filmiki wiadomej treści były. Nawet ja je oglądałam. Na początku z ciekawości. Potem zastanawiałam się: to ogląda, a ja tu żywa i martwa jednocześnie. Kiedyś znalazłam w telefonie, który używał filmiki (z jego wg mnie udziałem). Z czasów gdy nie byliśmy razem, tak myślę, że z "przed". Wyparł się, że to nie on. Po co to trzymał? Telefon był mój, pożyczony na chwilę do audiobooków głównie. I świadomie je tam wrzucił? Po co?
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, po co? Niezbadane sa mechanizmy dzialania psychofazego mozgu;) Dlugo nie moglam sie pogodzic z tym, ze wybor padl na uciechy z internetu a nie na zywa kobiete, zebrajaca o dotyk. Kij mu w oko. Ale na przyszlosc lekcja. Brak seksu, bliskosci i intymnosci zawsze na cos wskazuja. I o zebraniu o cokolwiek nie bedzie juz mowy.
OdpowiedzUsuńAmen:-)
OdpowiedzUsuń