Cała moja droga do siebie to nauka, nauka, praca, praca i jeszcze raz nauka i praca. Ciężko było, chwilami bardzo ciężko, łzy, nieprzespane noce, setki zapisanych kartek i setki napisanych postów na forum, tysiące przeczytanych stron w książkach i w Internecie, ból głowy, ból pleców ze stresu. Och, ale i piękne chwile odkryć, małych i większych sukcesów, i to co najbardziej cieszyło – powstawanie z kolan, nabieranie własnej wartości, odbudowywanie siebie, a właściwie budowanie na nowo i obserwowanie jak staję się inną kobietą, innym człowiekiem. Ten proces trwa, są gorsze dni, bywają zwątpienia, życie przynosi różne, nie zawsze wspaniałe niespodzianki, ale jest coś co sprawia, że nie czuję się już jak dziecko we mgle – świadomość. Świadomość, nieporównywalna z tą którą posiadałam przed TIRem, a którą staram się ciągle podnosić i ugruntowywać. Dziś i w kolejnym odcinku będzie właśnie o tej świadomości
Kochamy ją miłością szaloną - ŚWIADOMOŚĆ.
OdpowiedzUsuńGdy sobie przypomnę, gdzie i jakie byłyśmy rok temu, to nie wierzę, że to TYLKO rok. Odwaliłaś kawał dobrej roboty, kochana Veno. Chcieć to móc, my to już wiemy.
vena,kocham twoje posty,to rzeczywiscie kawal dobrej roboty,zazdroszcze ci ze tak daleko ucieklas,kiedys i ja tam uciekne,mam nadzieje,bo dosyc juz tej nicosci...jeszcze uciekajaca
OdpowiedzUsuń