Myślę, że strona główna tak poczytnego bloga jest idealnym miejscem na zamieszczenie krótkiej informacji:
DOM SPRZEDAJĘ!!!:)))
Matki Założycielki wiedzą co to oznacza:))))
To oznacza, że teraz to dopiero będę popierdalać wesoło do przodu:) Tak najogólniej rzecz biorąc:)))
A tak przepraszam, że spytam grzecznie. Matki Założycielki, to jakaś Loża Masońska, że jedyne wtajemniczone są? Dzielić się zaraz sukcesami, każda chciałaby skubnąć z tego tortu z pańskiego stołu;)
OdpowiedzUsuńGratuluję, rozumiejąc, iż sprzedaż domu to siedmiomilowy krok wprzódy:))
Bardzo Maryś (i inne czytaczki) przepraszam, ale to z pośpiechu i rzutu adrenaliny taki fakap popełniłam.
OdpowiedzUsuńBorykam się z tematem od prawie dwóch lat i ciągle to jeszcze jeden sznurek łączności z psychofagiem. WSPÓŁWŁASNOŚĆ.
Pozbycie się tego domu to kolejny etap, do którego dążę:)))
Już troszkę ochłonęłam, chętnie odpowiem na każde pytanie:)))
a napisz mi prosze czy juz jestes po sprawie o podzial,bo ja tez mam taka wspolwlasnosc i przed soba sprawe ,jak to zalatwilas ze dom sprzedajesz,ja tez bede dazyla do sprzedazy domu ale czy mi sie to uda,boje sie tej sprawy bo byly twierdzi ze mi sie nic nie nalezy chociaz akt notarialny mowi cos innego,ale znajac jego i jego msciwosc to po prostu sie boje,jak to wygladalo u ciebie
UsuńKurwa! Ależ pięknie! Wraca człowiek z warsztatów asertywności a tu TAKIE nowiny! Sprzedawaj tę kaplicępaycho-miłości w dziady i na swoje! Świat jest jednak piękny. Kolejna nitka odcięta.
OdpowiedzUsuńJa też byłam dzisiaj na warsztatach (ale z innej dziedziny:) - znaczy, że obiad stawiali:)))
OdpowiedzUsuńZ tą radochą powolutku, "tejk it izy":))) Teraz trzeba dać czasowi czas. Klient musi sobie finanse poukładać, ale stać go na te zakupy, więc spoko.
Najważniejsze, że idziemy do przodu. Szukam mieszkania:)
Ale masz frajdę Katalinko... uwielbiam szukać mieszkania :) to przebieranie, jak w sukienkach, to marudzenie, że za wysoko, za nisko, że kuchnia ciemna... ech. Bym sobie poszukała nowego :) A jak już znajdziesz, prześpisz w nim pierwszą noc, to dopiero będzie cudowny kop.
OdpowiedzUsuńA ja byłam u pani psycho dzisiaj. Szykuje się długodystansowe grzebanie w trzewiach. Będzie i smieszno i straszno.
Czaaaad!!!
OdpowiedzUsuńGratulacje!!! Ja tez mam ogloszenie. Podobno moj psychofag dostal prace w Warszawie dobrze platna z mieszkaniem. Ciesze sie ze wyjedzie z kraju Wikingow i zamieszka w Stolicy Pl. Wiec UWAGA wszystkie Warszawianki na Pana dobrze wygladajacego, elokwaetnego, dobry zegarek, dobry samochod, teraz dobra praca, pogmatwana przeszlosc i wredne kobiety z przeszlosci no i te dzieci. Pozory myla.
OdpowiedzUsuńMoj Pan wlozyl pioropusz godowy i jest na
polowaniu.
Pozdrowienia szczesliwa BB
Teraz sobie pomyślałam, że przydałaby się baza zdjęć takich psychofagów :)) Gdyby się udało zrobić zlot mogłybyśmy skleić niezły albumik czarnych charakterów :)) Kto wie, może kiedyś powstałaby taka międzynarodowa czarna lista dla wszystkich fajnych babeczek?
UsuńZnamy ten model :) Wypisz wymaluj "psychofag majowy":). Ja nie ze stolicy, ale będę czujna :)
OdpowiedzUsuńGratulacje Katalina:) Moge sobie wyobrazic jak jestes teraz podjarana. Suuuper!
OdpowiedzUsuńTo jest chyba link pozytywnych wiesci. Mi sie dzisiaj udalo zmienic numer telefonu i to bezbolesnie. Nocny dzwonnik juz mi nie bedzie baterii w telefonie wyczerpywac swoim kurna mac niezidentyfikowanym numerem. Waskie grono znajomych o zmianie powiadomione. Jest luz
Ja cały czas afirmuję. WIEM, jak to jest. WIEM.
OdpowiedzUsuńOdcięcie WSZYSTKICH łączących sznurków da Ci wolność, będziesz popierdalać jak dzika. Tego Ci właśnie życzę.
I swój "inters" w tym mam. Bo ja zawsze troszkę za Tobą, chwilę później. :))
Dajesz mi więc nadzieję na przecięcie ostatniego sznurka. Bo u mnie inny, ale też juz tylko ten JEDEN, jedyny.
Do Anonimowej (dzisiaj o 16.03)
OdpowiedzUsuńWitam Cię.
Na początek uwagi w kwestii organizacyjnej (musimy pilnować porządku żeby skuteczniej współpracować:)
Nie piszemy "drzewkiem" prosiły Matki Założycielki, bo bałagan się robi:) I fajnie byłoby gdybyś podpisała się jakimś nickiem, komunikacja dużo lepsza:)
A co do "adremu". Transakcja nie doszła do skutku, potencjalny nabywca nie dostał kredytu. Nie pierwszy raz. Jeszcze pewnie nie raz się podjaram i przygasnę na ten temat. Aczkolwiek ta sytuacja była naprawdę obiecująca.
Nie mam podziału, wszystko umownie, "na gębę". W zależności jak wiatr zawieje i ile promili pobierze współwłaściciel ustalenia się chwieją. Ja nie mam czego fizycznie podzielić dom trzeba sprzedać, podzielić kasę. Cierpliwość ćwiczę. Od półtora roku.
dziekuje za odpowiedz,u mnie sprawa jest w sadzie bo nie mam z kim sie dogadywac,przeciez wszystko jest jego,tak twierdzi,mam nadzieje ze sad bedzie innego zdania i dom pojdzie do sprzedazy,ale jak sobie pomysle ze to tyle bedzie trwalo to tez przygasam,straszne sa te sprawy o podzial majatku,czlowiek psychicznie wysiada i traci wiare w siebie,ale nie odpuszcze
UsuńO twierdzeniu "WSZYSTKO MOJE" również wiem wiele. Ale gadanie i chora wyobraźnia to jedno, a fakty - zupełnie co innego. Nie wiem jak wygląda sprawa współwłasności w Twoim przypadku, ale wiem, że bardo rzadko po wspólnym życiu WSZYSTKO jest WYŁĄCZNIE jego. Chyba ze podpisałaś niekorzystną intercyz przed ślubem:)
OdpowiedzUsuńJeśli nie można się porozumieć, wiadomo - sąd ustali co jest czyje. Dobrze mieć dokumenty, faktury, świadków, że czyniło się nakłady i pracowało "na wspólne dobra". A nawet jeśli się nie pracowało (zarabiało) to świadczyło pracę i dbało o wspólne sprawy. Naprawdę nie tak łatwo jest zabrać z małżeństwa wszystko. Walcz i nie poddawaj się. Nie myślałaś o pomocy prawnika? Każda sytuacja jest trochę inna, pomoc fachowca mogłaby zaoszczędzić wiele zdenerwowania, niepewności. W końcu nie zajmujemy się prawem na co dzień - to raczej ono dopada nas i musimy się z tym zmierzyć.
Ale nie wierz w bezpodstawne gadanie, Na pewno WSZYSTKO nie jest jego. I sąd mu to powie, a on będzie musiał uszanować wyrok. nawet jeśli mu się nie spodoba.
Życzę Ci, żebyś uporała się z tym jak najszybciej i jak najlepiej dla Ciebie.
A jak się skończy - mów koniecznie, opowiadaj. Z Twojego doświadczenia mogą skorzystać inne dziewczyny. Nie będą samotne w walce.
mam prawnika,wedlug niego sprawa jest prosta,pol na pol i tyle,sama w moim stanie psychicznym nie dalabym rady,zobaczymy,sprawa juz niedlugo,nie powiem,boje sie jej,ale zobaczymy,napisze po sprawie,wiem ze jeszcze duzo zdrowia mnie to bedzie kosztowalo,ale bede walczyla i nie odpuszcze ...niepewna
OdpowiedzUsuńAnonimowa mi były krzyczał, że wszystko jego bo mamusia dala działkę, ale nam. oczywiście kredyt na domek była nasz. Krzyczał ale płacić trzeba, chyba przestraszył się że pójdę do sądu,rozwód z jego winy (za drogi adwokat) i zgodził się sprzedać, potem kasa do podziału. Dużo pomogła jego nowa lala - kasa potrzebna na zabawę. Piszę ponieważ też się bałam, byłam na granicy depresji. ja straciłam finansowo na sprzedaży , ale ostatnia nitka urwana. Życzę ci powodzenia. An-an
OdpowiedzUsuń