UWAGA. BLOG ZAWIERA TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB, KTÓRE UKOŃCZYŁY 18 LAT.

sobota, 10 marca 2012

FAKTY…

Pyta Sąd o fakty? Ja nie pamiętam, staram się nie pamiętać…

No, dobrze – kilka.

To był czas, który jest w mojej głowie taką rozpędzającą się na zboczu góry śniegową kulą. Ona robi się coraz większa, pędzi coraz szybciej. Zabiera ze sobą wszystko – miesza, ściska, skleja, upycha. Nawet nie chce mi się „rozklejać” całej masakry, która tam jest.

Mąż wychodzi (wyskakuje) po papierosy, bo się kończą. Właściwie to się nie kończą i raczej do jutra wystarczy, ale przecież mogą się skończyć i co wtedy????

Wyskakuje i nie wraca. Piętnaście, dwadzieścia minut… Godzinę, dwie, trzy… Fajki są w kiosku, niedaleko, nie trzeba do fabryki w Radomiu iść… Dzieci wykąpałam, położyłam – śpią. Zasłaniam okna, zrobiło się ciemno… Pod oknem akurat przechodzi on – mój mąż z kolegą… Krok chwiejny, w ręce butelka, popijają z gwinta idąc i prowadzą ożywioną konwersację. Nawet nie spojrzał do góry, nawet nie popatrzył w te okna. Był szczęśliwy, radosny i WOLNY.

2 komentarze:

  1. No tak, ja często słyszałam, że ODEBRAŁAM MU WOLNOŚĆ. Że gdyby on wiedział, jak to jest w małżeństwie, to nigdy by się nie ożenił. I w ramach jakiegoś chyba pocieszenia, żebym się całkiem nie załamała - że on NIGDY (jeśli by się zakończyło nasze małżeństwo) się już nie ożeni.
    Tak więc po tylu latach męki, gdy to ja postanowiłam zakończyć ten horror, farsę czy tragikomedię - powinien być szczęśliwy. Bo znów WOLNY, bo bez konsekwencji, bo jakby druga, kurdesz, młodość.
    Nie jest. No nic na to nie poradzę. Ja jestem. Tego mi chyba nigdy nie wybaczy.

    Twój były podobnie. Chciał wolności? Dostał. I nieszczęście gotowe. GUPIE my, GUPIE. Nie dotarło, ze to tak tylko do postraszenia, by się opamiętały było? Że ta wolność, to nie tak na zawsze miała być? Że wtedy, jak Pan chce, ale bez jakiś głupich rozwodów. Nic nie zrozumiałyśmy, nic...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, odebrana wolność... A te wszystkie skurwysyństwa to przeniesienie z kawalerskiego stanu - tal trudno od razu się przestawić na "kajdany". Dlaczego tylko jemu trudno? Dlaczego ja przestawiam się bezproblemowo?
    Kobieta wykonująca wzorowo swoje obowiązki z usmichem na ustach zasługuje, żeby jej ewentualnie nie skarcić.
    "Mężczyzna", nie był skurwielem przez chwilę zasługuje na pochwałę, oddawanie czci i prawdopodobnie pomnik średniej wielkości.
    "Mężczyzna" wykonujący kurestwo, oszustwo, draństwo, chamstwo - zapomniał się pogubił, miał kiepski dzień.
    Kobieta niespełniająca oczekiwań (ogromnych) jest suką i kurwą.

    Filozofia Kalego - to działa, ale już nie na mnie. Wracam do Sartre'a.

    OdpowiedzUsuń