UWAGA. BLOG ZAWIERA TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB, KTÓRE UKOŃCZYŁY 18 LAT.

OD ZOMBIE DO KOBIETY DIAMENTOWEJ

Autor: Vena

Nie jesteś jedyna, która to czuje, która tak postępuje. To typowy proces. Tak się to dzieje.
Wyjdziesz z Fazy Zombie, z Fazy Wycia i z Fazy Powracających Dołów, jeśli wejdziesz w Fazę Uciekania Do Przodu. A celem jest Faza Kobiety Diamentowej.


I.                     FAZA ZOMBIE

Faza Zombie jest to pierwsza, najbardziej ostra faza występująca zaraz po uświadomieniu sobie, że Twój związek legł w gruzach.
Porzucił Cię. Zdradził Cię. Odszedł z młodszą/ starszą/ ładniejszą/ brzydszą/ mądrzejszą/ głupszą – niepotrzebne skreślić. Ty zerwałaś, bo już nie mogłaś wytrzymać w toksycznej relacji. Nie istotne w jaki sposób to się stało. Związek leży w gruzach, a Ty cierpisz.
Nie jesz, wymiotujesz, chudniesz w oczach, 5-10-15-20 kg, czasami nawet więcej.
W głowie huczy, klatkę piersiową obejmuje stalowa obejma, serce wali jak oszalałe, ciągle słyszysz jego przyspieszone dudnienie.
Nie śpisz, tłuczesz się w łóżku do rana, jeśli zasypiasz to na chwilę, budzisz się oblana potem i znów nie możesz zasnąć.
Nie możesz skoncentrować się na niczym, Twoje myśli krążą tylko wokół niego i tego co się stało, mało nie rozwali Ci głowy. Bez przerwy do niego przemawiasz. Mówisz, przekonujesz, wymyślasz mu, bluzgasz, wyznajesz miłość i tęsknotę.
Płaczesz, wyjesz, skowyczysz. Musisz wychodzić w pracy do ubikacji, by płakać. Płaczesz jadąc samochodem, idąc ulicą, biorąc prysznic, patrząc na jego rzeczy lub Wasze pamiątki.
Nie pracujesz, a nawet jak pracujesz to nie pamiętasz co zrobiłaś, zdarza Ci się robić coś dwa razy lub zawalić i nie zrobić wcale.
Najchętniej leżałabyś w łóżku całymi dniami.
Dużo palisz. Masz ochotę się upić, czasami Ci się to zdarza.
Jesteś apatyczna lub rozdrażniona.
Masz obsesyjne zachowania. Próbujesz nawiązać kontakt, śledzisz go na komunikatorach, czytasz listy, oglądasz fotografie.
Bywa, że masz myśli, a nawet próby samobójcze.
Najważniejsze w tej fazie to jest PRZEŻYĆ.

II.                   FAZA WYCIA

Nadal wciąż chce Ci się płakać. Wiecznie zastanawiasz się DLACZEGO to się stało,  DLACZEGO przytrafiło się właśnie Tobie, DLACZEGO on to zrobił, DLACZEGO to powiedział, JAK on mógł. JAK ON MÓGŁ!
Użalasz się nad sobą, OJ JA BIEDNA NIESZCZĘŚLIWA buuu….,  wszyscy w koło kogoś mają tylko ja nie buuu….,  nie zależy mu na mnie buuuu…..,  nic mi się nie udaje buuu…,  jestem do niczego buuu…, nigdy się nie podniosę, nie mam siły buuu..., nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi buuu… buuu… buuu…

III.                  FAZA POWRACAJĄCYCH DOŁÓW

Coraz częściej pojawiają się coraz dłuższe okresy normalnego funkcjonowania. Już wydaje Ci się, że przebrnęłaś najgorszy okres i od teraz będzie już dobrze, gdy znów wpadasz w dół i zaczynasz wyć. Masz zły nastrój, jesteś płaczliwa, masz ochotę się napić, nic Ci się nie chce. W takich dołach dochodzi do kolejnych prób kontaktu, do nawrotów obsesyjnych zachowań. Po kilku dniach czy kilkunastu godzinach takiego nastroju znów zaczynasz czuć się lepiej, odczuwasz przypływ energii i wydaje Ci się że możesz przenosić góry.
Za jakiś czas znów dopada Cię dół i historia się powtarza. Takie huśtawki trwają przez jakiś czas. Ta cykliczność jest znamienna. Doły są coraz rzadsze, coraz płytsze i coraz krótsze.

IV.               FAZA UCIEKANIA DO PRZODU

Ta faza może się zacząć w każdym momencie, im prędzej, tym lepiej. Jest to moment, w którym uświadamiasz sobie, że musisz ratować siebie i zaczynasz szukać tego ratunku. Szukasz w Internecie, idziesz do psychologa, do grupy wsparcia, rozmawiasz, zastanawiasz się, myślisz, myślisz, myślisz. Pochłaniasz niesamowitą ilość literatury, nigdy w życiu tyle nie czytałaś. Robisz notatki, piszesz. Wciąż szukasz i znajdujesz. Przychodzą do Ciebie książki, ludzie, spotykasz podobne do Ciebie kobiety, również poszukujące jak Ty. Trafiasz na różne fora. Trafisz na blogi takie jak UCIEKAM DO PRZODU.
Stajesz się najważniejszą osobą w Twoim życiu. Zaczynasz się sobą opiekować, robić sobie przyjemności. Szukać nowych aktywności, nowych hobby. Sprawdzasz się w różnych dziedzinach, próbujesz nowych smaków, zapachów. Zmieniasz swój image. Kupujesz czerwone szpilki i drogie staniki.
Budujesz siebie na nowo. Czujesz jak się odradzasz. Cieszysz się tym. Przyglądasz się sobie nowej coraz bardziej sobie się podobasz, zaczynasz czuć się szczęśliwa i zadowolona.
Zmieniają się Twoje priorytety. Zmieniają się przyjaźnie, jedni ludzie odchodzą inni przychodzą.
Uczysz się asertywności. Twoje relacje z innymi są coraz lepsze.
Zaczynasz czuć wewnętrzny spokój i równowagę.
Rozglądasz się po świecie i widzisz jego piękno. Chce Ci się żyć, poznawać, uczyć nowych rzeczy. Chłoniesz całą sobą.

V.                 FAZA KOBIETY DIAMENTOWEJ

Do niej dążymy. Równowaga i rozwój.

Faza, gdy wszystko udaje się już poukładać, w głowie, w formalnościach, w relacjach.
Żyjesz swoim życiem, rozwiązujesz codzienne problemy.
Umiesz wyłapywać niepokojące sygnały.
Ufasz swojej intuicji.
Masz plany i je realizujesz.
Możesz związać się z nowym partnerem. Ale nie musisz.
Jesteś w zgodzie ze sobą.
Wciąż się rozwijasz.
Czujesz się spełniona i szczęśliwa. 
Jesteś kobietą diamentową. -przeczytaj. Tam jest wszystko o Fazie Kobiety Diamentowej



12.08.2012

KILKA SPOSOBÓW NA DOŁY

Dla uciekającej najgorsze są doły. Te wielkie jak lej po bombie i te mniejsze. Wracają i wracają. Niby już było dobrze, niby wszystko już wiedziałaś, niby sobie przetłumaczyłaś, niby cieszyłaś się tą nową sobą. Niby tak szybko uciekasz, a tu BACH! Leżysz. Wyć się chce, użalać nad sobą, smutek, tęskność, obezwładniająca niemoc. A już myślałaś, że jesteś zdrowa, że poprzedni dół to był ten ostatni. I czujesz takie rozczarowanie, że jednak radość była przedwczesna, że jednak nie tak to szybko to zdrowienie idzie jakbyś chciała. Przecież tak się starasz, czytasz te książki, robisz mnóstwo notatek, kupiłaś fajny stanik, wyglądasz naprawdę super. Więc dlaczego? Dlaczego gdy przychodzi weekend znów tak źle się czujesz? 

Jak sobie z nimi radzić?

Jeśli boli, czujesz się zrozpaczona i niesamowicie cierpisz - pozwól sobie wypłakać ten ból. Płacz, wyj, rozmazuj gile, zanoś się łkaniem do utraty sił. Pozwól sobie na to chociaż jeden raz. Łzy oczyszczają. Ja miałam z tym problem, nie mogłam płakać i strasznie mnie to męczyło, ale w końcu, no cóż przyznam się - wypiłam może trochę za dużo i tama puściła. Choć nie zalecam nadużywania alkoholu, to przyznam, że dla kogoś kto nie może płakać, taki katalizator jest skuteczny - poczułam wielką ulgę. Trzeba jednak być ostrożną z tym alkoholem, bo w większej ilości zdecydowanie źle wpływa.

Jeśli natomiast  targające Tobą emocje są z gatunku złość, gniew, wściekłość, gdy jesteś przepełniona jadem, gdy masz ochotę kogoś zabić lub mu nabluzgać, to najskuteczniej jest właśnie nabluzgać. Nie jemu. Nadal ZERO KONTAKTU, trzeba znaleźć odosobnione miejsce, żeby nikt Cię nie słyszał i nie widział i puścić wodze. Zdziwisz się jakie znasz przeklony, z jaką łatwością plujesz jadem i żółcią. Krzycz, wydawaj z siebie nieartykułowane dźwięki, pluj, rzucaj mięsem, płacz ze złości, śmiej się szyderczo, skacz, tup nogą, nie powstrzymuj swoich reakcji. Im dłużej nie pozwalałaś sobie odreagować złości, im dłużej tłumiłaś wściekłość, tym bardziej będziesz zdziwiona jaką ulgę przyniesie Ci takie zachowanie.

Jeśli dół powodują uczucia i stany typu lęk, strach, obawa, bezsilność, brak pewności siebie, niska samoocena itp. mogą Ci pomoc afirmacje. Pisz. Napisz tysiąc razy AKCEPTUJĘ SIEBIE, KOCHAM SIEBIE, JESTEM SILNA, DAM RADĘ!!! Lub wymyśl swoje afirmacje, takie które będą akurat Tobie odpowiadały. Powtarzanie afirmacji przynosi rezultaty, ale naprawdę trzeba się do nich przyłożyć. Nie wystarczy raz sobie mruknąć pod nosem "jestem silna" i od razu temu w duchu zaprzeczyć. Trzeba to pisać, mówić głośno i starać się w to wierzyć. Z czasem nasza podświadomość przyjmie to.  Spróbuj to robić systematycznie przez trzy tygodnie rano gdy tylko się obudzisz i wieczorem przed snem. Spróbuj, nawet jeśli w tej chwili nie wierzysz w efekt. Cóż Ci szkodzi spróbować.

Jeśli smęcisz, sama nie wiesz czego chcesz, tęsknisz nie wiadomo za czym, jest Ci byle jak, chce Ci się płakać, do kogoś przytulić, dokuczają Ci wspomnienia, masz ochotę się "sztachnąć", nie umiesz sobie znaleźć miejsca, nie wiesz co masz zrobić ze sobą i z czasem, którego nagle zrobiło się za dużo -  różnego rodzaju wyjścia z koleżankami, imprezy,  pogaduchy przy lampce wina. Tu uwaga - niebezpieczeństwo - nie pijemy za dużo alkoholu, bo gdy się upijemy to prawie na pewno na smutno i to dopiero będzie DÓŁ. Troszkę możemy, ale jeśli obawiamy się, że możemy stracić kontrolę, to lepiej wcale nie pijmy.
Kolejny sposób to wycieczki, spacery, ruch na powietrzu. Najlepiej w towarzystwie. Zmęczyć się, biegać, jeździć na rowerze itp. co lubisz lub chcesz spróbować.
Jeśli nie możesz wyjść gdzieś w realu to pogaduszki przez internet. Nie smęcić, nie biadolić, nie wspominać, nie pomstować (dotyczy rozmów w realu też). Starać się tryskać humorem. Jeśli nie możesz powstrzymać się od powracania do wiadomego tematu, to najlepiej obśmiać. Obśmiać jego, siebie, sytuację. Śmiać się z tego.
Jeśli nie uda Ci się zorganizować towarzystwa, zorganizuj się sama. Przecież na basen możesz pojechać sama. I zmęczyć się pływaniem do utraty sił. Gdy wrócisz do domu taka zmęczona, wypijesz meliskę i zaśniesz jak niemowlę. Albo i bez meliski.
No i  masz swoją listę przyjemności. (Zrobiłaś już ją? Nie? To zrób ją koniecznie.) Wybierz coś i popraw sobie humor. Właśnie po to ona jest. Nie żeby ją mieć, tylko żeby z niej korzystać. Korzystaj.


Teksty umieszczone w tej zakładce są dziełem i własnością Autorki piszącej pod pseudonimem Vena.
Jakiekolwiek kopiowanie, przedrukowywanie i wydawanie bez zgody Autorki jest zabronione.

74 komentarze:

  1. pierwsze trzy szły ,,razem,, - objawy: pierwsza była ,,telepka,, potem wysypka, na nogach tylko(pewnie dlatego że on się tak nimi zachwycał) ale nie wiem; a ostatni zastanawiający dla mnie to totalny kipisz w szafie z ciuchami..
    Gdy uświadomiłam sobie że bez kontaktu z nim ŻYJĘ, i wiem z czym walczę nastąpiła Faza Ucieczki Do Przodu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Faza V - jesteś bezpieczna.
    Nie zagraża Ci on - już go nie ma.
    Nie zagraża Ci życie - umiesz sobie z nim radzić.
    Nie zagrażasz sobie sama - potrafisz wybierać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja faza uciekania zaczęła się w momencie, kiedy zaczęło mnie męczyć myślenie o tym, co się stało. Tak, po prostu byłam zmęczona nieustającą depresją :)

    OdpowiedzUsuń
  4. oczy szeroko zamknięte:)) najtrudniejsze - niby widzisz co się dzieje, a nie widzisz.....:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Faza I - Trafiam na kozetke do terapeuty jeszcze w tej fazie.Bylam absolutnym wrakiem.
    Faza II/III/poczatek IV- strach przed przyszloscia, niewiara we wlasne sily, poczucie utraty siebie, braku torzsamosci
    Faza IV- wybaczasz sobie, rozumiesz i akceptujesz przeszlosc, wyciagasz wnioski, wiesz nad czym musisz popracowac i co zmienic.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm, myślę, że mogę być w fazie III, chociaż nie pogardziłabym fazą IV :) Faza I i II u mnie też przebiegały jednocześnie.
    Uciekajmy, uciekajmy i pomózmy uciekać innym. Jak się tak dobrze rozejrzałam to jest ich sporo wokół mnie, a są też i te "uciekniete".
    Nie wiem czy pisałam o tym, ale moje dwie koleżanki, które przeszły długoletnią terapie i udało im się odnaleźć siebie i są nadal w swoich związkach powiedziały mi (żadna się nie zna, a prawie siebie zacytowały), że pomimo, iż w ich związkach jest juz dobrze, to żałują, ze nie odeszły za pierwszym razem. Zapytałam dlaczego, przecież już są szczęśliwe, uratowały swoje związki? Ona na to, że to, iż teraz jest dobrze, nie jest warte ceny, którą musiały za to zapłacić....

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja miałam troszkę inną kolejność tych faz.
    1, 2, 4 i teraz mam 3, no może jeszcze 3 ale już początek 4.

    OdpowiedzUsuń
  8. sorry, nie początek 4 tylko 5.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale, wczoraj dostałam e-mail od psychofaga.
    I co? Znowu dostałam cholernie swędzącej pokrzywki.
    Masakra. Mój mądry organizm się broni.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mama Vena jest kochana:) jeszcze coś mi się przytrafiło w fazie IV - migrena, której nie miałam od lat (byłam pewna że to zmiana klimatu, paroletni pobyt za granicą) ale nie.Wróciła jak zły sen. Od dziecka cierpiałam na ból głowy,pomagały kiedyś słynne tabletki z krzyżykiem, potem lekarze,badania,szpital a migrena BYŁA. Pobyt za granicą wspominam dobrze - musiałam się zająć SOBĄ-nauczyć języka, spełniałam się zawodowo, za to zero związków-było mi dobrze samej ze sobą. Dzisiaj powiem tak - migrena to skutek poczucia odrzucenia(tylko z mojego doświadczenia piszę). Cóż, podziękowania dla Mamy Kataliny - tu i teraz się liczy, i mam SIEBIE.:))

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochane, ewidentnie jestem w fazie III, bo własnie mam jakiś spadek formy. Już nie tęsknota za "wyobrażeniem", ale to nieszczęsne poczucie osamotnienia. Tym razem gotowa jestem na "doła". Wiem, ze przyjdzie i wydaje mi sie, ze dam radę przejść go lżej. Ale boję się :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Spadek formy z ostrzeżeniem:) Nie daj się, bądź szybsza - babski wieczór i flaszka wina, komedia (GŁUPIA, im głupsza tym lepsza:), biegać, pływać, tańczyć, w ostateczności można się upić - ale nie polecam, to wymaga jednak mocnego kręgosłupa:). Jeśli jeszcze jesteś "chwiejna" - lepiej biegać albo pływać:)
    Nie dopuszczać do doła, ewentualnie "spłycać" go wszelkimi możliwymi (i niemożliwymi) sposobami.
    Zawsze jeszcze jestem ja - na drugie mam Reprymenda:)))
    Trzymaj się, oby dół jeśli musi przyjść był maluteńki:)

    OdpowiedzUsuń
  13. A jeśli sposoby Kataliny jednak nie do końca spełnią swoje zadanie i zrobi Ci się smutno, to bądź dla siebie dobra, zaopiekuj się sobą jak najlepiej potrafisz. Kąpiel w wannie z pianą lub olejkami, czekolada lub co tam lubisz i inne przyjemności.
    Najlepiej na doły mieć listę przyjemności, z której wybieramy to co aktualnie będzie najbardziej pomocne.
    Przytulam. Nie daj się :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. cobycmusi:) też tak miałam, całkiem niedawno. Któregoś dnia padły mi wszystkie procesy zdrowienia i teorie...Chaos, czy aby na pewno ja dobrze zrobiłam?? Wtedy na spokojnie zabrałam się na spisanie całego jego gadania...Jedno zdanie psychofaga - żeby je przetłumaczyć na ,,nasze,, , zrozumieć , zajęło mi parę dni, z mózgiem wykręconym do księżyca.:) A w cholerę z tym!
    strach minie, jest tylko w naszej głowie:)))
    przytulam

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiecie, to i tak budujące, że spadek formy jest z "ostrzeżeniem" jak nazwała to Katalina. Uprzedza "hej, hej, nadchodzę, przygotuj się" :) Przyznam, że tragedii nie ma, taki smuteczek, bo mi się samotnie zrobiło. To już nie są napady paniki i poczucie bezsensu, jak do niedawna. Widzę progres :)
    Ale coś jednak w tym jest, bo kilka chwil po napisaniu tego komentarza przyszedł mail od psychofaga. Czyśby to jakiś system ostrzegawczy? "Uwaga, uwaga, niebezpieczeństwo się zbliża!".
    Katalinko Kochana, muszę ratować sie w takich chwilach czytaniem, bo mam w domu dwa małe szkraby i wszelkie aktywnosci to proces nieco utrudniony. Nie mogę tak zwyczajnie pójść pobiegać, czy popływac, a tym bardziej się napić. To procedura skomplikowana, niania wczesniej zamówiona, itp...
    Veno, tak, kapiel jest do zrealizowania. Szkraby spią, mama w kapieli :)
    Milko, ja już przestałam analizować wszystko co dotyczy psychofaga. Wszystko co on pisze spływa po mnie jak po kaczce. Jest żenujący w tych swoich teoriach i są one totalnie niezgodne z moimi wartosciami, więc szkoda mojego prądu. Zastanawia mnie tylko jedno, dlaczego sobie nie da spokoju? Każdy normalny człowiek zamknąłby rozdział i zaczął nowy, a ten od miesiąca próbuje róznych manipulacji. Pytam, po co???
    Dziekuję za przytulasy, poczułam je, naparwdę. Ja też Was przytulam, bo lubię brać i dawać :)

    OdpowiedzUsuń
  16. A tak jeszcze tylko dodam, że chyba przechodzę stan "akceptacji", bo wiem, że nie ma takiej siły, która spowodowałaby, abym zechciała jeszcze z nim być. Godzę sie z tym, że teraz muszę iść w pojedynkę i z tego powodu trochę mi smutno. Samotność mnie straszy, a strach ma wielkie oczy :)

    OdpowiedzUsuń
  17. cobycmusi, co tam u Ciebie, jak samopoczucie? Wylazłaś z dołeczka?

    OdpowiedzUsuń
  18. Veno Kochana, tak jest dobrze :) Jestem w Brukseli, wracam w niedziele i będę znowu z Wami. Uciekam do przodu coraz szybciej, dużo się we mnie zmieniło. Opowiem po powrocie. Myślę, że faza III zakończona :)))) Oj, nawet nie wiesz ile mam do opowiedzienia. Mocno Was przytulam i myślami jestem tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  19. Wniosek: Bruksela dobrze działa na uciekniecie:)))
    Każda uciekająca powinna pojechać:)))
    Ale chyba nie tylko Bruksela:)
    Ja poleciałam do Anglii, też odczułam "kopa" w uciekaniu. Trzeba po prostu zrobić coś innego, coś odjechanego, coś, co pozwoli inaczej spojrzeć na siebie:)
    Można skoczyć na bungee:))
    KAŻDE "wyleźnięcie" z dołka jest bezcenne:))

    OdpowiedzUsuń
  20. KAŻDE z jednym wyjątkiem przetrenowanym przeze mnie. Tego robić nie należy. Nie należy pochopnie wchodzić w nowy biznes. W fazie intensywnego uciekania człowiek moze mieć pęd do zmian tak wielki, że porwie się na coś, czego dobrze nie przemyśli, że zignoruje kolejne sygnały ostrzegające nazywając je strachem przed ryzykiem, zamiast przeczuciem intuicji.
    Ja tak miałam. Po kilku miesiącach prób rozkręcenia nowego biznesu, w który uciekałam (a nie świadomie, z rozeznaniem weszłam) jestem lżejsza o wiele tysięcy, zmęczona i niedospana.
    Jestem także bogatsza o nowe doświadczenia, wiedzę, znajomości, ale koszt tego wszystkiego był naprawdę duży.
    Tak więc, jesli chodzi o biznesy, moim zdaniem, owszem tak, ale po naprawdę dobrym rozeznaniu sytuacji, zrobieniu solidnego biznesplanu, analizy swot itp, a nie skok na główkę do nieznanej wody "bo uciekam".

    OdpowiedzUsuń
  21. Veno, wlasnie sie tak zastanawiam. Jak odroznic intuicje od strachu? Mysle nie tylko o wchodzeniu w nowy biznes sensu stricto ale tez o wchodzeniu w nowe zwiazki, po tym jak sie mocno dostalo po glowie i kazdej innej czesci ciala od psychofaga.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dzisiaj rano mój psychofag napisał, że nie będzie błagał mnie więcej o powrót (czytaj: nie będzie więcej smsował i dzwonił), że znajdzie kobietę, która doceni jego wartości itp. itd. Rozpłakałam się jak dziecko. Nie wiem czy to był płacz ulgi, osamotnienia,czy żalu nad sobą. Powinnam się cieszyć, że nareszcie koniec tego horroru. Tylko dlaczego czuję się zagubiona i bezbronna jak mała dziewczynka, boli mnie całe ciało, dosłownie zwlekłam się z łóżka żeby do Was napisać? Ciągle płaczę i nie mogę się "pozbierać".

    OdpowiedzUsuń
  23. Dot, ja mam z tym wieczny problem, nie raz już zadawałam to pytanie. Bardzo bym chciała, żeby ktoś podał sposób odróżniania strachu od intuicji.
    A może strach jest wtedy, gdy intuicja coś chce nam przekazać? Generalnie jestem odważna i umiem przełamywać swój strach, a może właśnie niepotrzebnie, może należy go słuchać i gdy się pojawia to dokładniej się przyjrzeć sytuacji. Bo może coś jest nie tak, skoro ja, odważna, zaczynam się bać.

    OdpowiedzUsuń
  24. NOWAlijko, Kochana, przytulam mocno.
    Masz typowe objawy stresu. Pamiętam jak wróciłam z rozprawy rozwodowej i chociaz to ja chciałam rozwodu, ja wniosłam pozew, ja na to czekałam, to po powrocie z sądu, czułam się jakby mnie walec przejechał. Też wszystko mnie bolało, musiałam położyć się do łóżka, bo nie miałam sił na nic. Może u Ciebie jest podobny objaw.
    Zadbaj o swoją wewnętrzną dziewczynkę, zaopiekuj się nią dziś szczególnie troskliwie.

    Tak naprawdę to nie wiadomo, czy to juz koniec z jego strony, może to kolejna gra. Ale Ty nie myśl co ON, myśl co TY. Nie mysl, ze jesteś bezbronna i zagubiona, myśl, ze jesteś silna i niezależna. Wszystko zależy tylko od Ciebie>

    OdpowiedzUsuń
  25. Kochana VENO, bardzo dziękuję. Czuję się tak bardzo zmęczona, "pusta w środku" że nie da się tego wprost opisać. Nie jestem w stanie myśleć. Nie dzisiaj. Nie mam na to siły.

    OdpowiedzUsuń
  26. NOWAlijko, powoli zapełnisz tę pustkę sobą i tym co sama dla siebie wybierzesz. Pustka to dobry stan do rozpoczynania na nowo. Odpocznij, wyśpij się i wstań z nową energią i uśmiechem na twarzy. Będzie dobrze :) NA PEWNO!
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  27. Dziękuję VENO.Nawet nie wiesz, ile te słowa dla mnie znaczą.

    OdpowiedzUsuń
  28. NAWAlijko, myślę, ze to nadal strach przed odrzuceniem :( Do momentu, kiedy on prosił i wydzwaniał miałaś nad nim w pewnym sensie przewagę i mogłas decydować. Decyzja nalezała do Ciebie. Teraz to się zmieniło. On teraz kieruje ta grą i Ty musisz się do niej dostosować. Zostałaś porzucona i nie ma znaczenia, ze to na Twoje własne zyczenie. Przerwij to myslenie, nie dopuść tych myśli do siebie. Popatrz jaką drogę już przeszłaś, ile osiagnęłaś, nie możesz się teraz poddać. Prze Tobą nowe, ciekawe życie. Przypomnij sobie o czym marzyłaś PRZED :) i razem realizujmy te marzenia. Ty Twoje, ja moje. Jeśli będę mogła Ci jakoś pomóc, będziesz chciała pogadać, popisac, to jestem.
    Przytulam Cię mocno i wiedz, że rozumiem!
    Powiem Ci jeszcze coś, ja w takich chwilach, w chwilach kiedy mam zwątpienie i zaczyna mi się tęsknota, przypominam sobie ostatnie wydarzenia z nim, kiedy czułam ból, bo mnie ranił i w tym momencie wszytskie iluzje ulegają rozwianiu. Mówię sobie wtedy, że nigdy nie chcę tego już czuć i ze to moja decyzja. To mi pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  29. Strach czy intuicja???
    Zwykle okazuje się post factum:) Strach jest obezwładniający, wszechogarniający, paraliżujący, a intuicja - szepcze, trzeba uważnie słuchać, trzeba chcieć słuchać, żeby ją usłyszeć:)
    Tak przynajmniej działa to u mnie. Dlatego nie boję się zmierzyć z tym co, wydaje się, że mnie przerasta - to strach, można z nim walczyć:) Zawsze ostrożnie "obchodzę" się z tym, co podszeptuje mi intuicja. Żeby ją słyszeć trzeba się bardzo skoncentrować, odrzucić różne szumy zewnętrzne (zakłócenia:). Współpraca z własną intuicją to wyższy poziom wtajemniczenia, dopiero po dostrojeniu siebie można spróbować współpracować z nią.
    Dla mnie to coś na pograniczu jasnowidzenia, takie przeczucia, które się sprawdzają. Mam to, uczę się z tym współpracować. I korzystać:)
    Zresztą, niech Median powie:) Ona mówi na mnie czarownica, a moje dzieci - "Jasnowidzka nie z Człuchowa":))) To po obstawieniu tematów matur w tym roku. Przy pierwszym mieli uciechę, przy drugim byli zdziwieni, na trzeci cała klasa uczyła się według mojej intuicji, czwarty - również się sprawdził.
    Ja wierzę w intuicję i odrzucam strach:)

    A co do uczucia, które dopada nas kiedy "wypełniają się dni":) - cóż, to jest właśnie ten punkt, w którym powinnyśmy się odbić od dna i zacząć uciekać. Naprawdę uciekać. Bo nie ma już nic, pustka, czarna dziura. Trzeba zaufać intuicji, porzucić strach i wiać:))) Jak tylko opuści Cię niemoc, to uczucie jakby ktoś zabrał Ci powietrze, a do środka włożył zamrożone grabie i obracał nimi co jakiś czas.
    To jest naturalna kolej rzeczy. Chciałaś, czekałaś, prosiłaś - a teraz to masz, i nie jest wcale tak łatwo to udźwignąć. Trzeba się przestawić, przeorganizować, zmienić dosłownie wszystko. Teraz czujesz odpływ sił, ale to naturalna rzecz, coś się kończy, coś się zaczyna. Jesteś w punkcie zero:) Zrób z tego właściwy użytek:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Moja, Cobycmusi, dziękuję, że tak jak VENA jesteś ze mną. Wszystko mnie bardzo boli, nie mam siły pisać. Jak tylko poczuję się lepiej, napiszę więcej. Teraz posłucham VENY i spróbuje zasnąć.

    OdpowiedzUsuń
  31. Dziekuje dziewczyny za wypowiedzi. Musze sie nauczyc rozrozniac jedno od drugiego.
    Nowalijko, wedlug mnie zwiazek z psychofagiem mozna porownac do zabawy w berka, raz on Cie goni, raz Ty jego. Dopoki on Cie goni, czujesz, ze jestes wartosciowa, pozadana itd. W momencie gdy przestaje masz wybor: albo go gonic albo przerwac gre, i pozwolic mu biec dokad chce. Powiedz STOP. Powiedz: GON SIE SAM GNIOCIE JEDEN:). Tak na marginesie, nie daj sie nabierac na gadki typu, "znajde kobiete, ktora doceni moje wartosci". Nie mial tych wartosci w czasie trwania zwiazku z Toba, wiec w innym tez nie bedzie mial. Jakkolwiek niedorzecznie to dla Ciebie teraz brzmi, to on zostawiajac Cie "w spokoju" robi Ci tak naprawde przysluge. Trzymaj sie Nowalijko.

    OdpowiedzUsuń
  32. Dalej sie zastanawiam nad tematem strachu. Czy to nie jest tak, ze strach ma podloze racjonalne a intuicja irracjonalne? Chodzi mi o to, ze zrodlo starchu mozna sobie dojsc dobrze wytlumaczyc,jak sie temu blizej przyjrzec. Boje sie bo albo mnie to juz wczesniej spotkalo i okazalo sie porazka, albo jest to strach przed nieznanym (nigdy wczesniej tego nie doswiadczylam, wiec nie wiem czy sobie poradze). Intuicja natomiast wedlug mnie dziala na zasadzie: niby wszystko wyglada na zewnatrz ok wiec czemu wzbudza to u mnie niepokoj? Co o tym sadzicie?

    OdpowiedzUsuń
  33. Z mojego doświadczenia wynika, że strach pojawia się w oparciu o nasze doświadczenia, zazwyczaj traumatyczne przeżycia . Wywołuje go także posiadanie informacji przekazywanych przez innych ludzi doświadczających uczucia strachu w określonych sytuacjach. Jest to reakcja obronna naszego organizmu przed znanym zagrożeniem ale i czymś zupełnie nieznanym.
    Poza tym strach wiąże się z reakcjami fizycznymi naszego ciała. Często jest to bezsenność, brak łaknienia, pocenie się itp. Strach można zracjonalizować, opanować i podjąć skuteczne działania wbrew niemu.
    Intuicja jak słyszałem dotyczy tylko kobiet ;)
    Dlatego napiszę o przeczuciach. Myślę, że tu działa niewykorzystany potencjał naszego głównego procesora-mózgu.
    Potrafi z wszystkich zgromadzonych doświadczeń naszych przodków, naszych własnych i informacji docierających do nas z zewnątrz stworzyć "obraz przyszłości".
    Po czasie bardzo często okazuje się, że jest to obraz znajdujący potwierdzenie w następujących wydarzeniach.
    Jednak najczęściej nie mamy okazji sprawdzić jakie byłyby konsekwencje naszego postępowania na przekór przeczuciu.

    Sądzę, że strach i intuicja (przeczucie) są nieodłącznym i niezbędnym składnikiem naszego życia, może niedoskonałego, ale jedynego w swoim rodzaju:)))
    Nie ma sensu ich demonizować, ani zupełnie ignorować.

    Prawie kazanie:P Niewiele brakowało a zasnąłbym ;)
    Miłej niedzieli, bez strachów i złych przeczuć:)

    P.S. O czarownicach, wiedżminach, strzygach itp. nie wspominam.
    Nie posiadam na ten temat wiedzy, ani żadnych doświadczeń;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Pogmerałam troszkę w internecie w poszukiwaniu rozwiązania zagadki jak odróżnić strach od intuicji i jedyne co stwierdziłam, to to, ze nie tylko my mamy z tym problem, a mnie nic się nie rozjaśniło.
    Na swój uzytek wyciągnęłam wniosek, ze kiedy pojawia się u mnie strach, to powinnam się temu przyjrzeć, bo byc może jest to głos intuicji. Do tej pory miałam tendencje do przełamywania strachu i udowadniania sobie samej odwagi, jak się często okazywało, było to również ignorowaniem intuicji.
    Po takich lekturach jak "Biegnąca z wilkami" i "Tęsknota silnej kobiety za silnym mężczyzną" moje myslenie trochę się zmieniło. Uwierzyłam w intuicję, ale nadal nie bardzo umiem jej rozpoznać. Chyba potrzebuję więcej ćwiczeń :)))

    OdpowiedzUsuń
  35. Veno:)))
    Nie ma definicji i nie będzie.
    Każdy z nas inaczej odbiera i przeżywa.
    Przecież to jest chyba najpiękniejsze:)
    Nie jesteśmy efektem "seryjnej produkcji".
    Jesteśmy niepowtarzalnymi ISTNIENIAMI:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Witam, już jestem :) Tęskniłam za Wami. Trzymam się i to coraz lepiej, chociaż nie zawsze jest lekko.
    NOWAlijko, odezwij się, bo martwię sie o Ciebie. Mam nadzieje, ze już "do przodu".

    OdpowiedzUsuń
  37. Witaj, cobycmusi :)
    To prawda, nie zawsze jest lekko, ale najwazniejsze to wiedzieć czego się chce i do tego dążyć, wtedy to "nie lekko" łatwiej znieść.
    Co słychać w Brukseli?

    OdpowiedzUsuń
  38. Dzień doberek:) U mnie zdecydowanie lepiej. Sobota i niedziela "przespana" ale widocznie było mi to potrzebne. Dalej czuję się strasznie "pusta" ale tak jak pisała nasza kochana VENA, to wynik pozbawienia się wreszcie stresu (całego, nagromadzonego balastu przeżyć, nerwów, itp.itd). Moja kochana Cobycmusi, bardzo się cieszę, że już jesteś. Straszliwie Ciebie brakowało!!!!!!!!!!!!!!!!!!!. Czekam na szczegóły z Brukseli - pikantne też mogą być :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Kochane, a w Brukseli ..... był spokój. Po to własnie tam wyjechałam. W domu niestety nie moge na to liczyć, dzieciaki są abosrbujące, mimo, ze przekochane. Chciałam pomysleć, poukładac sobie wiele spraw. Spedziłam prawie 5 dni sama, z ksiązką, z własnymi myslami. Zmierzyłam się z samotnością, to chyba był głowny powód wyjazdu. Udało się i myślę, że spędziłam ten czas w najlepszym towarzystwie... SWOIM. Dzięki tej wyprawie "pustka" zniknęła. Polubiłam siebie, wiem, ze JA to "nieporównywalna" alternatywa dla jakiegoś tam psychofaga. Pozbyłam się poczycia winy, niepokoju związanego z przyszłością, pozostał jeszcze żal, że moje marzenia się nie spełniły, ale głaszcze go czule po główce i pielęgnuję, żeby znowu nie zamknąć go w komórce. Wiem bowiem, ze przy nadarzającej okazji znowu się pojawi ze zdwojoną siłą. To był dobry dla mnie czas.
    Przeczytałam kilka fajnych książek, dorzucę do czytelni.
    Napiszę też niebawem o Calineczce, bo też ją odnalazłam.
    Mój psychofag dzisiaj też napisał kilka słów pożegnania. Napisał mi, ze już jestem wolna, znika.... Ja byłam wolna juz miesiąc temu, nikt mnie nie musi uwalniać, robie to sama, jak mi jest źle. Wiem, że to ja decyzduję o jakości swojego życia. To chyba to najwazniejsze co wyniosłam z czasu tej podrózy.
    A Bruksela..... cóż, podobała mi się zawsze. Różnorodność ludzi, piekny język i owoce morza, które kocham. Najlepsze mule są u Leona, chociaż ja robię także bardzo dobre. Chętnie je kiedyś dla Was przygotuję.
    Czuję, że dojrzewam do tego aby napisać jaka była moja droga. Dziś patrzę wstecz z usmieszkiem na twarzy i z poczuciem dumy. Odnalazłam siebie!

    OdpowiedzUsuń
  40. Moja Cobycmusi, a więc praktycznie w tym samym czasie "odzyskałyśmy" (zdaniem naszych psychofagów)wolność. I to jest cudowne, niesamowite! Dzisiaj smakuję swoją wolność jak najlepszy owoc, delektuję się nią i jestem tak szczęśliwa, jak półtora roku temu, zanim poznałam swojego psychofażka":)W tym roku niestety nie pojadę na wakacje - spłata kredytu jaki wzięłam dla mojej "wielkiej miłości" (widziałaś taką idiotkę jak ja?), ale nie szkodzi, wolność ma swoją cenę:)W tym tygodniu biorę się za siebie (fryzjer, kosmetyczka, ciuszki)bo jakby deczko zapuściłam się przez te miesiące:)Bardzo się cieszę, że tak wspaniale odpoczęłaś.Cobycmusi, zaczynamy nowe życie, czy to nie piękne? :)

    OdpowiedzUsuń
  41. To pieknę :)
    Pamietajmy jednak, ze jeszcze czasami mogą nadejść te gorsze dni.... zeby nas nie zaskoczyły, bądźmy przygotowane.

    Jak nie możesz na urlop, to zapraszam na odpoczynek do nas. Myślę, że nudzić się nie będziesz a i bezkosztowo się odbędzie. I to jest poważna propozycja!

    OdpowiedzUsuń
  42. Veno, czy jesteś dumna ze mnie i Cobycmusi, że wytrwałyśmy i że Twoja "robota" nie poszła na marne? Proszę, pochwal nas. Zasłużyłyśmy:)

    OdpowiedzUsuń
  43. Cobycmusi,bardzo dziękuję! I weź mnie w sercu do Grecji, nie zapomnij:)

    OdpowiedzUsuń
  44. Wezmę, wezmę. Wylatuję w sobotę i tydzień mnie nie będzie.
    A Ty Kochana, naparwdę możesz do nas zaglądnąć później. Spokój i cisza gwarantowana, domek na obrzeżach jednego z najpiękniejszych miast Polski :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Jeszcze raz bardzo dziękuję.Już cieszę się na spotkanie z Tobą, a najbardziej na Twoje "pociechy". Uwielbiam dzieci, a swoich wnucząt się jeszcze nie doczekałam:)

    OdpowiedzUsuń
  46. Moje, Kochane - NOWAlijko i Cobycmusi :)))
    Jestem z Was BARDZO, BARDZO DUMNA :))
    Aż mi się ciepełko po serduchu rozlało, gdy Was czytałam :) Cieszę się bardzo.
    Najgorsze za Wami, jesteście dzielne dziewczynki i mądre bardzo.
    Cieszy mnie również, że między Wami nawiązała się nić porozumienia, że się wspieracie, może to nowa przyjaźń? To są te wartości dodane - coś się zaczyna, przychodzą nowi ludzie, nowe miejsca, nowe doznania. Życie zaczyna się jakby od nowa, bo Wy jesteście nowe. NOWAlijka to nawet ma nicka adekwatnego do sytuacji. A Cobycmusi chętnie bym przechrzciła na Wszystkojestmozliwe :)

    Buziaki :****

    OdpowiedzUsuń
  47. Veno, jesteś kochana! Dzięki Tobie niemożliwe stało się możliwe:)

    OdpowiedzUsuń
  48. Ja tylko troszkę "poasystowałam" :) wszystko zawdzięczacie sobie - bo chciałyście, bo szukałyście, boście się starały. Bez tej Waszej chęci i determinacji, nikt by Was nie zmusił do uciekania do przodu. Niemniej jednak, jest mi bardzo miło, że doceniasz, NOWAlijko, moją skromną pomoc :)))

    OdpowiedzUsuń
  49. Veno, opiekunko zbłąkanych, pocieszycielko strapionych - nie umniejszaj swoich zasług, Tyś nam drogowskazem na tym ziemskim padole!

    OdpowiedzUsuń
  50. Jaką mamy śliczną stronkę, aż chce się pisać, bo to że żyć, to oczywiste:)

    OdpowiedzUsuń
  51. NOWAlijko Kochana :)))
    Nie chcę być niczyim drogowskazem, to zbyt duża odpowiedzialność :))
    Ale cieszę, że na coś się przydałam, i że pocieszyłam, i że dodałam otuchy :))

    Stronka się podoba? Może zostanie taka, a może zmienimy.
    Jako te uciekające musimy próbować coraz to nowych rzeczy, żeby nie stanąć w miejscu. Bo kto nie idzie do przodu ten się cofa.

    OdpowiedzUsuń
  52. Obecność tutaj pozwoliła mi wyłuskać z chaosu myśli moje pragnienia i potrzeby. Wy dałyscie motywacje i wiarę, decyzje podejmowałam sama.
    Mówiłyście głośno, to co ja już wiedziałam, tylko to sama w sobie zagłuszałam.

    OdpowiedzUsuń
  53. WITAJCIE

    ...trudno zacząć o sobie....może napiszę jedno ja,jestem w fazie której tutaj niema....bo tkwię w związku w którym czuje się beznadziejnie. Jak można taką fazę nazwać?....jakaś beznadziejna dziura.
    Nie rozumiem za co go kocham,dlaczego tak przy nim tkwie a nawet jak sobie to wytłmacze grzebiąc w dzieciństwie to co dalej?...nic ...dalej to samo....zaniedbałam swój dom...swoje sprawy...swoje życie...popadłam w długi...mimo że on sam jest bardzo zamożny..
    ...wszystko dla niego wokół niego a on ciagle na dystans....ciągle niepewny...mówi, że kocha wiec dlaczego traktuje mnie jak panienkę na weekend czy dochodzącą....taki żal mam...próbowałam z nim rozmawiać ale i to nie wychodzi bo udaje greka przedemna....
    Boże, tyle by tu trzeba było napisać...może jak sie zbiorę w sobie to napiszę. Jest mi ciężko...czytam tutaj Wasze przeżycia i chciałąbym zdobyć sie na odejście....wiem że później dam sobie radę...czuję że odżyję ...tylko jak tu zdecydować sie na ten krok....to jest najgorsze.

    ...przezyłam dwa małżeństwa....terapię w trakcie rozwodu i teraz 4 lata związek który mnie niszczy....a ja dalej w tym tkwię....
    ;-(

    Pozdrawiam Was serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  54. Veno, Katalino, NOWAlijko, Milko i inne Kobiety (Mądre!) ratujcie. Jutro jadę na urlop, wymarzony, wyczekany, z dzieciaczkami moimi, a od trzech dni chodzę nabuzowana jak bomba zegarowa :( Czuje, że ten wyjazd to za kare, nie mogę pogodzic się z tym, że mam tam jechać SAMA. Gadam ze sobą, tłumaczę, ale ten żal, smutek, złość zagłuszają wszelkie argumenty. Dajcie mi kopniaka Kochane, potrzebuje tego, bo boję się, że zepsuje urlop nie tylko sobie, ale i dzieciom :( Ewidentnie mam poracającego doła z fazy III.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj cobycmusi:) Samotny wyjazd kobiety-matki może nastrajać negatywnie. Ale wcale tak być nie musi. Zawsze przed wyjazdem na urlop przypominam sobie kilka ostatnich wspólnych wyjazdów z nim. Każde miało inne oczekiwania na spędzenie tego czasu, począwszy od miejsca,jego komfortu, a skończywszy na tym gdzie i co zjeść. Uczuciowa oschłość i brak porozumienia (mimo moich wytężonych starań), realizacja zajęć zgodna z grafikiem godzinowym sporządzonym przez głowę rodziny i całodzienny rytuał popijania rozluźniaczy (bo przecież to jedyny sprawdzony sposób na relaks zestresowanego zapracowanego faceta) powodowały, ze zamiast odpoczywać dusiła mnie zmora wygenerowanych tym wszystkim frustracji. Wracaliśmy do domu zmęczeni tym "nagłym", zbyt długim czasem wspólnego "przymusowego" bycia ze sobą. Po urlopie praca i codzienność jawiły mi się jako cudowne lekarstwo na ten stan. Teraz wyjeżdżam rozluźniona. Nie muszę się denerwować, czy wszyscy będą zadowoleni, jaki mają humor i co zrobić aby poprawić ich nastrój. Teraz myślę w pierwszej kolejności o sobie - co zrobię, czym sprawię sobie radość, co przeczytam, planuję gdzie się wybiorę przy śniadaniu po długim, spokojnym śnie. Jeśli wyrośniętym już dzieciom moje plany nie odpowiadają, to same sobie coś zorganizują. Cobycmusi pomyśl ile radości przyniesie Ci samodzielne decydowanie i sprawianie sobie radości jakich oczekujesz. Super jeśli znajdziesz w dzieciach sojuszników swoich planów urlopowych. Wspólne zabawy z dziećmi, spacery, rozmowy z pewnością będą pożytecznie spędzonym czasem. I koniecznie zabaw się w fotografa ciekawych miejsc oraz zdarzeń. Życzę udanego urlopu:) Ja wyjeżdżam z moimi dziećmi za 5 dni - morze, plaża, konie, książki, nordic walking ....

      Usuń
  55. Kochana Lilium,
    tej fazy, w której jesteś, tutaj nie ma, bo opisane fazy dotyczą stanów, które są "PO" wyjściu z toksycznej relacji.
    Twój problem jest inny, pytasz jak zdecydować się na odejście.
    Może zacznij od odpowiedzenia sobie na pytanie czy Ty siebie kochasz?
    Czy gdybys kochała siebie pozwoliłabyś sobie na takie traktowanie siebie przez siebie i przez niego?
    Moim zdaniem powinnas przede wszystkim nauczyć się kochać siebie, być dla siebie dobra, sama dobrze siebie traktować i nie pozwalać innym na olewanie Ciebie.
    Co on Ci daje takiego, że się go trzymasz?
    Kartka na pół: z jednej strony plusy, z drugiej minusy.
    Co wnosisz, co otrzymujesz? Czy jest wzajemność i współmierność?

    Jeszcze jedno pytanie: kochasz jego (z tym dystansem do Ciebie, z tym traktowaniem jak panienkę) czy swoje wyobrażenie o nim i swoją tęsknotę za bliskością?
    Piszesz, ze ten związek Cię niszczy, a jednak nie potrafisz rozstać się z iluzją? Zapewniam Cię, lepiej pozbyć się iluzji, trochę pocierpieć, popracować nad sobą, a potem poczuć się dobrze sama ze sobą niż tkwić w iluzji.
    Nie wiem czy czytałaś moją Drogę do siebie. Przeczytaj, zwróć uwagę na fragmenty o kochaniu siebie, to jest najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. VENO...TAK CZYTAŁAM DROGĘ DO SIEBIE...CZYTAŁAM I PŁAKAŁAM TAK JAK TERAZ CZYTAJĄC TWOJE SŁOWA.

      Napisałam co czuję krótko....by pokazać Wam,że jestem...jestem pośród Was....

      ...serce mam ściśnięte....nie spodziewałam się tak szybko słów od kogokolwiek tutaj....dziekuję....

      Czuję się wewnętrznie rozdarta....ale ciesze sie ze trafiłam na Wasz blog...
      przechodze różne nastroje od braku chęci do życia do próbę walki o to by sie związek udał...ale już jestem zmęczona udawadnianiem ...staraniem sie ...a w zamian mieć "wewnętrzną samotność"
      nie mam już do tego siły

      Veno,rozumiesz to?
      ....okropne uczucie a mimo to tkwię...właśnie tkwie w tym....ciągle przedłużam jeszcze dziś...jutro...może coś sie zmieni....głupia nadzieja!

      Dziękuję Veno....że, jesteś...i wszystkim koleżankom które tutaj również dzielą sie swoim życiem...dziękuję....wiem ze nie jestem sama....może to doda mi siły...
      ...zdaję sobie sprawę jakim jestem tchórzem...od 1.5 roku próbuję odejść...poprostu odejść od niego....
      ...nie poddaję się....
      Veno,dziekuję za Twoją obecność ...słowa....i mądrość z nich płynącą.

      Usuń
    2. Lilium, staramy się nie pisać "w drzewko" dla uniknięcia bałaganu i poszukiwania nowych komentarzy. Odpowiedź do Ciebie na dole strony.

      Usuń
  56. Cobycmusi, daję Ci potężnego kopniaka. Ani się waż zepsuć sobie i dzieciom ten urlop. Masz tam pojechać, odpoczywać, dobrze spędzać czas, zwiedzać, spacerować, leżeć bykiem na słoneczku, robić sobie i dzieciom przyjemności, bawić się z nimi, wykorzystać ten czas na kontakt z dziećmi, bo one są najważniejsze i na kontakt z sobą, bo Ty też jesteś najwazniejsza. Żaden były dupek nie może Ci tego zepsuć.
    Po pierwsze nie jedziesz tam SAMA. Jedziesz z dziećmi. Po drugie ten czas bez faceta potrzebny jest Tobie do wzmocnienia siebie. To jest Twój czas, wypełnij go sobą. To jest Twoje zadanie - wypełnić pustkę sobą. Jesli to Ci się uda, już nigdy Twoje szczęście nie będzie zależało od innej osoby, bo sama będziesz ze soba szczęśliwa. Ten proces trwa, ale warto go przebrnąć, wykorzystaj okres urlopu na przyspieszenie tego procesu.

    Życzę Ci pięknej pogody, takze tej ducha. Odpoczywaj i wracaj do nas pięknie opalona i uśmiechnięta.
    Przytulam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  57. Veno Kochana, dziekuję Ci bardzo. Postaram się szybko ogarnąć. Kupiłam pare książek, poczytam, moze coś mądrego wyczytam. Szkoda mi tych moich dzieciaczków, bo czuje, że przez te moje nastroje "coś" im odbieram. Wiem, ze dla siebie, ale tez dla nich chcioałabym znowu stać się usmiechnietą, radosną kobietą. Mam świadomość, że te dni, kiedy nie mogę się na niczym skupić to dni stracone. Trace w ten sposób mozliwość cieszenia się i uczestniczenia w dzieciństwie moich dzieci. Boje się też, aby się to na nich niekorzystnie nie odbiło. Ja już nie wiem, co wiecej mogę zrobić, żeby szybko stanąć na nogi. Jakbym mogła to codziennie chodziłabym do mojej terapeutki, zeby to wszystko szybko przerobić i zacząć ŻYĆ. Teorie z kasiążek mam w głowie, tylko jakoś nie moge tego na praktykę przełozyć.

    Będę tu do Was zaglądać z tej Grecji. Jadę tam razem z Wami w moim serduchu!

    OdpowiedzUsuń
  58. Lilium,
    może moje domysły są na wyrost, ale mam nieodparte wrażenie, po tym jak opisujesz jego zachowanie, jakbym znała to z ostatniego roku mojego ostatniego związku. Też czułam dystans, też udawał greka, też miałam wrażenie, że jestem tylko na weekendy, też dawałam więcej niż dostawałam... a potem okazało się, że przez cały czas mnie zdradzał.
    Jeśli Twoja intuicja mówi Ci, że nie jest dobrze, że coś jest na rzeczy to jej uwierz. Ja nie uwierzyłam, musiałam "dotknąć" zdrady na gorąco, by uwierzyć.
    Nie twierdzę, że w Twoim przypadku jest tak samo, ale zastanów się nad jego zachowaniem, czy tak zachowuje się mężczyzna ktoremu zależy na kobiecie?
    A jeśli mu nie zależy, to czy Ty naprawdę chcesz być z facetem, któremu na Tobie nie zależy?
    Nie bój się. Samej nie będzie Ci gorzej niż z kimś, kto tak naprawdę nic Ci nie daje i nie jest partnerem, a egoistą wykorzystującym Twoje zaangażowanie i uczucie.
    Nie czekaj na ochłapy, zasługujesz na dobry humor i zadowolenie z życia.
    I uwierz, można być bardziej zadowoloną z życia bez mężczyzny przy boku niż z niewartym zachodu dupkiem.
    Przytulam :)
    Głowa do góry, będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Cobycmusi, nie myśl tak bardzo o tym że masz stawać na nogi, myśl o tym by zapełniać sobie czas fajnymi, dobrymi, przyjemnymi rzeczami. W tej fazie uciekania wskazana jest wszelka aktywność i zapełnianie czasu. Niech smętki i wspominki, żale i frustracje nie mają gdzie się wcisnąć.
    Z czasów forum - miałyśmy takie zawołanie na niechciane myśli o byłym:
    APAGE STATANS! Idź, precz, szatanie!
    Innymi słowy: Spieprzaj dziadu! Lub jeszcze mocniej: Spie...aj ch..ju!

    OdpowiedzUsuń
  60. Lilium,

    rozumiem Ciebie doskonale, przerabiałam to. Intuicja mi wręcz krzyczała
    -"uciekaj" a ja żyłam iluzją. Do czasu kiedy tak jak Vena otrzymałam namacalne dowody na to, że jest kłamcą i manipulantem, jak my tu mówimy PSYCHOFAGIEM, który tylko okradał mnie z moich uczuć, energii i czasu.

    Ja też zaniedbałam siebie, swoje sprawy zawodowe, finansowe, przyjaciół itepe.

    Mogłam zakończyć wcześniej, nie skończyłam. Pogodziłam się z tym. Ale teraz zajęłam się sobą. Na początek maniakalnie wręcz szukałam odpowiedzi dlaczego?, dlaczego na to pozwoliłam, jakie są we mnie deficyty, jaka pustka, że chciałam ją wypełnić taką relacją. Jakie mechanizmy zadziałały...
    Znalazłam odpowiedzi. Znalazłam swoje deficyty, ułomności jak ja to nazwałam.

    Obiecałam sobie, że nigdy więcej do czegoś podobnego nie dopuszczę, że teraz zajmę się sobą, dorosłą Helleną i jej wewnętrznym dzieckiem, niedokochanym, niedotulonym, puszczonym w świat z brakiem wiary w siebie przez własną matkę.
    Najpierw czytałam i czytałam, tu u dziewczyn, ale też książki z tej dziedziny. Zaliczyłam kilka warsztatów m.in. w "Kobiecych sercach".
    Słuchałam siebie, zaczęłam wyłuskiwać własne potrzeby, to co lubię i czego nie lubię, czego tak naprawdę pragnę. Od marca, kiedy tu trafiłam po zakończeniu chorego związku, czuję, że jestem w zupełnie innym miejscu.
    Czuję się dobrze ze sobą, jak nigdy dotąd. Ale nie izoluję się od otoczenia tylko spotykam się z tymi osobami, z którymi jest mi dobrze, z którymi się rozumiem. Dużo pracy przede mną, ale nie potrzebuję już wypełniać swoich deficytów i przestrzeni życiowej mężczyzną albo jak to było nawet chorym związkiem. Już nie mam na to zgody. Bardzo czytelnie wyznaczam swoje granice.
    I wiem, że dzięki temu niczego nie tracę, wręcz przeciwnie, ludzie w tym i mężczyźni szanują mnie i je respektują. Powraca mój optymizm i poczucie humoru, i radość, chociaż do wyjścia na prostą jeszcze dość daleko. Wytyczyłam sobie kierunek i priorytety w życiu, jeżeli jakiś mądry facet zechce za jakiś mi towarzyszyć, bardzo proszę. Cieszę się z tych zmian ponieważ wreszcie czuję, że żyję i wiem po co. Zaopiekuj się sobą Lilium, nie masz niczego cenniejszego od samej siebie. Powodzenia :-)

    OdpowiedzUsuń
  61. Dziękuję Wam Kobietki... gryzę to wszystko...gryzę....jest ciężko...

    Veno, myślę że była zdrada....w kazdym razie była druga kobieta która za nim "chodziła" on sie wypierał i uwierzyłam - pozornie

    to tak jakbym wiele wiedziała i nie dopuszczała prawdy do siebie...na siłę chce wierzyć że będzie dobrze a to mnie po drodze niszczy....

    wiem....wiem....mogłabym tak biadolić bez końca...

    ale jak się uwolnić...jak o nim zapomnieć i odejść i jak to mu powiedzieć.....i przeżyć tę chwile.

    OdpowiedzUsuń
  62. Pozwolę sobie zauważyć:
    To już TYLKO kwestia zadania sobie pytania - czego ja Q... w końcu chcę?
    Mam X lat - CZY TAK chcę żyć? TAK/NIE - niepotrzebne skreślić!
    Jeśli TAK - skończyć biadolenie
    Jeśli NIE - PO PROSTU przeprowadzić rozmowę, wyłożyć kawę na ławę - POWIEDZIEĆ CO unieszczęśliwia w tym związku i zapytać CO Z TYM ZROBIMY... Wóz albo przewóz.
    Gall...anonim

    OdpowiedzUsuń
  63. Moja Kochana Cobycmusi, nie waż się schrzanić tego urlopu. Przecież ja też jadę! Co prawda zabierasz mnie w swoim serduchu - tak obiecałaś - ale forma nie ważna! Obiecałaś, że odpoczniesz za mnie i za siebie i ja trzymam Cię za słowo! Masz NAS odpocząć, odstresować i opalić greckim słoneczkiem. Obiecałaś, obiecałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  64. NOWAlijko, teraz to już nie mogę tego schrzanic! Już mi trochę lepiej. Robota pomaga. Skosilam trawnik, zaraz zacznę pakowanie, a pózniej idę na miasto się trochę odstresowac. Najważniejsze nie myśleć, nie myśleć i jeszcze raz nie myśleć O GLUPOTACH! Jadę, będę wypoczywac, postaram się być uśmiechnięta i szczęśliwa. A po powrocie obiecałas mnie odwiedzić i wtedy zweryfikujemy listę marzeń. Co Ty na to?

    OdpowiedzUsuń
  65. Cobycmusi, jesteś mi jak jak siostra:)I żadnych dołów, obojętne czy III czy innych. Masz mnie zabrać ze sobą na plażę, a nie do dołu, tam się wybiorę, jak skończę 100 lat ale i wtedy się jeszcze zastanowię, czy to nie za wcześnie:)A na nasze spotkanie już bardzo się cieszę, wiem, że będzie bosko!!! :)))

    OdpowiedzUsuń
  66. Wszyscy moi znajomi mówią, ze jestem "spleśniała" :) Ciągle słyszę: "Kobieto, co się z Tobą dzieje, coś Ty taka dziwna???". Nie znają mnie takiej, z wyciszonymi emocjami.
    Wiecie, czuje się "spleśniała", w takim pozytywnym znaczeniu. Mam dziwne wrażenie, ze wcześniejsze moje "wszędzie mnie pełno" było tylko maską.
    Przechodziłyście fazę "spleśniała"?

    OdpowiedzUsuń
  67. świadomość:)) i zero kontaktu - całkowite odrzucenie bycia ofiarą ?? tak to ,,po mojemu,, rozumiem. To najważniejsza chwila chyba była - gdy przestałam się czuć ofiarą - żyję , po prostu. :)

    OdpowiedzUsuń
  68. Veno przeczytałam, nie wim jaka mam fazę, może smutku. Prawda zawsze chyba jest gdzieś po srodku, jest mi ciężko, bo wiem , że dużo winy jest po mojej stronie. Mogłam lepiej może słuchac, nie upierać się do miejsca zamieszkania w moim mieście ze wzgledu na to, że bardzo jestem zżyta z rodziną, a on nie. Mogłam wziąc pod uwage, że on kocha te cholerne miasto, swoją prace, że jest uparty i zmeczony tym wszystkim. Niestety za pożno podjełam pewne decyzje i jak on to mowi zadecydowało życie, albo jego głupota, zę zrobił dzicko kobiecie, która go okłamywała i którą nie kocha.
    w kazdym razie do pochopnych decyzji, których nie powinno sie robic dodaje zmiany drastyczne wyladu. Czuąłm sie tak źel , ze miałm ochote coś zmienić, a najlepiej ogolić się na zero. Odwiodła mnie od tego kolezanka, która stwierdział, ze jak nie moge patrzeć na siebie w lustrze to niech tego nie robie ale teze mam nie robic na razie nic z włosami, Wkońcu ostatnio zmieniłam coś nieznacznie i tego żałuje, to byłą pochopna decyzja.
    ola

    OdpowiedzUsuń
  69. OD TEJ CHWILI BARDZO PROSZĘ O WYPOWIEDZI NA NOWYM BLOGU.

    BEZPOŚREDNI LINK

    http://uciekamydoprzodu.blog.pl/od-zombie-do-kobiety-diamentowej/

    OdpowiedzUsuń