Uciekam z toksycznego związku. Uciekam od własnych uzależnień i współuzależnień. Uciekam z miejsca, które mnie niszczy. Uciekam z mgły nieświadomości w stronę samoświadomości i samostanowienia. Wychodzę z roli ofiary i biorę odpowiedzialność za swoje życie. Uciekam tam, gdzie mogę się rozwijać, wzrastać, żyć pełnią i być szczęśliwa. Uciekam do przodu!
UWAGA. BLOG ZAWIERA TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB, KTÓRE UKOŃCZYŁY 18 LAT.
UFFF... Jaka to ulga - nie musieć :))) MÓC SŁUCHAĆ SWEGO SERCA - bo to, nad czym się koncentrujemy najbardziej, najlepiej się rozwija. A gdy walczymy z życiem - ONO zawsze wygrywa. Toć celem naszej egzystencji nie jest wcale zmienianie świata - naszym celem jest zmienianie siebie :))) Z dedykacją na miły weekend - tylko od nas, niezawisłych istot zależnym (jak sobie pościelemy...) :))) Gall...anonim
Dzisiaj jako swój dyrektor mam wybór:))) Dzieciaki pojechały do "innego miasta", a ja mogę zrobić WSZYSTKO na co mam ochotę i czas (no i kasę:))). w związku z powyższym, czyli możliwością nieograniczonego wyboru sfery działań zabieram się za pajęczyny:) i lecę po zakupy:) Później pójdę na basen ale może jak wrócą, może któreś pójdzie ze mną:))) Udanego weekendu Panie Dyrektorki:)))
No tak :))) NIC NIE MUSIMY, a jednak coś tam musimy :) Codzienna egzystencja wymaga zabiegów, które same się nie zrobią. O ile pajęczyny mogą sobie jakiś czas jeszcze powisieć, to jeść trzeba, a nie ma w pobliżu łowcy, który by coś dla nas upolował i przyniósł do domu. Tych co byli pogoniłyśmy, bo polowali na "zwierznę" nie nadającą się do konsumpcji. No ale poza tymi codziennymi przymusami.... to NIECH ŻYJE WOLNOŚĆ, WOLNOŚĆ I SWOBODA! Jak tylko skończę projekt, idę na spacer do lasu, popatrzę na zielone, pooddycham zapachem sosen, zmęczę nóżki, posnuję refleksje na tematy życiowe lub abstrakcyjne. Wieczorem wypiję piwko, może coś obejrzę w telewizji. Zrobię sobie kąpiel. Wszystko to MOGĘ, ale NIE MUSZĘ :) Co najważniejsze nie muszę nikomu nadskakiwać, by poczuć swoją wartość. Jestem warta sama dla siebie.
UFFF...
OdpowiedzUsuńJaka to ulga - nie musieć :)))
MÓC SŁUCHAĆ SWEGO SERCA - bo to, nad czym się koncentrujemy najbardziej, najlepiej się rozwija. A gdy walczymy z życiem - ONO zawsze wygrywa.
Toć celem naszej egzystencji nie jest wcale zmienianie świata - naszym celem jest zmienianie siebie :)))
Z dedykacją na miły weekend - tylko od nas, niezawisłych istot zależnym (jak sobie pościelemy...)
:))) Gall...anonim
Dzisiaj jako swój dyrektor mam wybór:))) Dzieciaki pojechały do "innego miasta", a ja mogę zrobić WSZYSTKO na co mam ochotę i czas (no i kasę:))). w związku z powyższym, czyli możliwością nieograniczonego wyboru sfery działań zabieram się za pajęczyny:) i lecę po zakupy:)
OdpowiedzUsuńPóźniej pójdę na basen ale może jak wrócą, może któreś pójdzie ze mną:)))
Udanego weekendu Panie Dyrektorki:)))
No tak :)))
OdpowiedzUsuńNIC NIE MUSIMY, a jednak coś tam musimy :)
Codzienna egzystencja wymaga zabiegów, które same się nie zrobią.
O ile pajęczyny mogą sobie jakiś czas jeszcze powisieć, to jeść trzeba, a nie ma w pobliżu łowcy, który by coś dla nas upolował i przyniósł do domu. Tych co byli pogoniłyśmy, bo polowali na "zwierznę" nie nadającą się do konsumpcji.
No ale poza tymi codziennymi przymusami.... to NIECH ŻYJE WOLNOŚĆ, WOLNOŚĆ I SWOBODA!
Jak tylko skończę projekt, idę na spacer do lasu, popatrzę na zielone, pooddycham zapachem sosen, zmęczę nóżki, posnuję refleksje na tematy życiowe lub abstrakcyjne. Wieczorem wypiję piwko, może coś obejrzę w telewizji. Zrobię sobie kąpiel. Wszystko to MOGĘ, ale NIE MUSZĘ :)
Co najważniejsze nie muszę nikomu nadskakiwać, by poczuć swoją wartość. Jestem warta sama dla siebie.