UWAGA. BLOG ZAWIERA TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB, KTÓRE UKOŃCZYŁY 18 LAT.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Mimi - być kochanką


 Mimi dzieli się z nami rozterkami kochanki.

Zobaczyłam Wasz blog zupełnie przypadkiem, jednak myślę, że nie był to przypadek. Powiem już na początku, jestem kochanką, a może byłam. Miałam pisać ogólnie jednak podeprę się szczegółami, bo może wielu dziewczynom to pomoże, zobaczą, że nie są same, nie są złe, zła jest ta miłość.. tak jak mi pomaga czytanie waszych historii.
Poznaliśmy się niemalże pod moim domem, już w pierwszych słowach wiedzieliśmy ze zarówno on i ja mamy rodziny, małe dzieci i partnerów...jednak to było coś tak pięknego, że nawet nie wiem kiedy planowaliśmy wspólne życie. Ja byłam szczera, moje 11 letnie małżeństwo było pustką, byliśmy rodzicami, bez wspólnych chwil, nawet spaliśmy oddzielnie, dla "mojego ślicznego", tak będę go nazywała...byłam powierniczką, przyjaciółką, kochanką a potem miałam być życiową partnerką. Nasze plany były tak posunięte, ze nawet pojawił się temat wspólnego dzidziusia, synka o imieniu Patryk banalne??? Tak teraz to wiem....Było mi go żal po śmierci taty, było żal jak mówił, że z zoną jest mu źle, było żal jak później był wypadek......czułam się wyjątkowa, kochana, pożądana, jedyna...A moje małżeństwo umierało jeszcze bardziej, z mężem nie spałam wtedy od 5 mcy....

Mój śliczny pewnego dnia postanowił wyjechać, wielki kraj, eldorado, mówił, że nam są potrzebne pieniądze, na wiele, że z tej pracy nie staniemy na nogi a żonie i córci musi zostawić mieszkanie...Płakałam nocami i dniami, wyłam jak bóbr jak wylatywał, potem były maile, komunikator....i plany, czekałam, pisałam, nieodpisany mail był tragedią, która psuła mi cały dzień, z mca na miesiąc było gorzej, aż mój śliczny pan kiedyś z dnia na dzień napisał "zbyt wiele jest problemów, za małą jest moja córeczka". Wtedy umarłam, chodziłam jak martwa, bez sensu, bez życia, bez planów, runął mój świat, jednak dalej były maile, rozbijanie na części pierwsze co było nie tak, co się stało, wspólne zamęczanie, czy kochałam mniej? Nie, tak samo mocno jak przed paru miesięcy....W grudniu po 7 mcach wrócił do Polski na miesiąc, były znów wspólne plany, łóżko, hotel...Było cudownie a ja czułam jakbym traciła swoją silną osobowość, swoje piękno, poczucie własnej wartości, dzień przed wylotem pokłóciliśmy się o to samo, o brak szans....Znów mnie odrzucił, a cieszyliśmy się, bo znów było dobrze, nie miałam siły trzymać telefonu, upadł mi na podłogę telefon a ja wyłam, wyłam, nawet nie zastanawiając się co powiem mężowi, że mam zapuchniętą twarz...Wyjechał, znów maile, maile dziesiątki konwersacji, dni cudownych euforii i dni awantur, słów raniących jak nóż, bezpośrednich, okrutnych...Postanowiłam wyjechać by dać sobie czas, to napisał mi ze wraca do Polski na trochę, ja tez wróciłam...Spotkaliśmy się, ostatnio 2 tyg. temu, cieszyliśmy się jak dzieci, bo pojawiła się szansa pracy dla niego, jednak by go nie stracić zrezygnowałam z planów, dla dzieci, rodzin, rodziców... Byłam już tylko kochanką z zakazem pisania kiedy chce, kiedyś jak coś napisałam była karkołomna awantura, ciągle czekania na mail z informacją kiedy damy rade się spotkać, cierpienia, bo powiedział ze jest inaczej, lepiej, ze mamy swój cel a widziałam, że nie...Byłam jak strażak na służbie, gotowa, bez planów, bo może ta chwila nastąpi, że właśnie się będziemy mogli spotkać....Pojechał teraz na rodzinny wyjazd, dostałam przed dzień mail, że znów wyjeżdża na długo, na bardzo długo.....Weekend myślałam, że się stoczę, wiem co to oznacza, że znów zmienił nasze wspólne marzenia....Kiedy się upiłam (nigdy tego nie robiłam wcześniej) stwierdziłam, że sobie nie radze, że jest naprawdę źle...na bardzo długo, znów mam czekać...a może kiedyś powie zostaję.
Drogie panie jestem załamana, bezsilna, szukam nadaremnie mojej tamtej osoby...tamtej zanim na niego wpadłam. Jest miłością mojego życia, ale nienawidzę siebie...bo niektóre te maile były takie, że inny  facet dostałby w pysk gdyby mi tak napisał, a na pewno nigdy by mnie nie zobaczył więcej a z niego....Nie mam siły już, ale nie mam siły przestać...
Pozdrawiam was serdecznie, z chęcią pobędę tu jeszcze.
Piszecie ze trzeba wyrzucić wspomnienia, nie odwiedzać miejsc gdzie razem byliśmy, musiałabym wyjechać, każde miejsce było z Nami, najbliższa mi okolica, dalsza i wiele innych miejsc...
Mimi


Ten tekst jest wyłączną własnością uczestnika blogu o pseudonimie mimi, proszę poza blogiem nie powielać i kopiować.

27 komentarzy:

  1. Mimi, cierpisz, to widać. Wyżaliłaś, ale powiedz nam, co zamierzasz dalej?
    Co chcesz dalej zrobić? Jak chcesz dalej żyć? Jak sobie wyobrażasz życie za jakiś czas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem facetem, kochankiem żony, która tkwi beznadziejnym małżenstwie, a tkwi bo jest córka. Czekanie i samotność to codzienność, bycie na zawołanie również, świadomość, że to nie tak powinno wyglądać oczywista, ale ta osoba to spełnienie moich marzeń, codziennie chce odejść i codziennie nie umiem... nie mam żalu do nikogo...sam to sobie robię..

      Usuń
    2. Witaj
      Sama mam córkę i wielokrotnie myślałam że zniosę wszystko, tylko nie to że mi się dziecko posypie, przez moje decyzje.Jednak teraz myslę że dały bysmy radę tylko...ja już nie mam wyboru. Jeśli masz wybór skorzystaj z niego, ponieważ cierpisz, jeżeli chcecie być razem porozmawiaj ze swoja panią, może potrzebuje wsparcia, takich decyzji nie podejmuje się pochopnie no i nie jest łatwo. Oby nie było jak ze Mną, dwa razy się zawahałam, wycofałam teraz mam tylko dyzury przy telefonie i rolę kochanki z której tak ciężko wyjść, bo wciąż zywe są uczucia i wspomnienia. Jak chcesz pogadać Vena ma chyba meila do Mnie, nie podam go publicznie :)
      pozdr MIMI

      Usuń
  2. Nie wiem , nie widzę tu żadnej miłości a tym bardziej zaangażowania "ślicznego". Mimi , mam wrażenie że cały ten tekst jest jak smaganie batem siebie tylko - ale nie rozumiem dlaczego.
    ..."trzeba wyrzucić wspomnienia , nie odwiedzać miejsc gdzie razem byliśmy..."- itd - TO NIE TAK. NIE NAKRĘCAJ FILMÓW KTÓRE NIC DZISIAJ NIE POMOGĄ - dojdziesz do fazy gdy sama poczujesz się bezpiecznie by pojechać znaną "waszą" drogą do sklepu - to taki przykład.

    Dużo goryczy i łez ale i wyczuwam że Ty wiesz co robić i decyzję podświadomie podjęłaś. Myślę że teraz to strach przed zaakceptowaniem tego stanu (że to koniec) - strach jest tylko w naszej głowie , minie . Boli , bo musi.

    Wbrew pozorom ucieczka z toksycznego związku to wolność - dla siebie - to jest inne życie wtedy , lepsze. Spróbuj:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimi jest całkowicie pogubiona. Ale może zechce się odnaleźć.
    Pamiętasz milko milkę sprzed paru tygodni? Mało z bloga nie wyleciała:) za niereformowalność. A jaka fajna dziewczyna z niej "wyrosła":)))
    Mimi szuka drogi, pamiętajcie, że to pierwszy, najważniejszy krok. Zacząć iść - ruszyć z miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. :)pamiętam też swoje oburzenie jak mi pan miły policjant powiedział że jakiego męża wybrałam takiego i mam właśnie :))))))))no...

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak milko, bo tą niezwykłe kopniaki:) To są kopniaki jak najlepsze życzenia - z przesłaniem, z pozytywna energią:))) I działają:) Czyż nie?
    A z tym wybieraniem to troszkę nie tak. Wybierasz kogoś, a on się zmienia. On się zmienia, okoliczności się zmieniają. Zdarza się, że coraz mniej do siebie przystają - on i okoliczności.
    Tak się zdarza - ewolucja poszła nie tak:)

    OdpowiedzUsuń
  7. On się zmienia i ja się zmieniam. - życie.
    Myślisz że następne pokolenie że tak powiem będzie miało lżej ? Z taką wiedzą ....:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mimi przynajmniej miała pozory , cokolwiek to znaczy...

    OdpowiedzUsuń
  9. Milko, następne pokolenia będą popełniały dokładnie te same błędy. Zaliczą wpadki i nieszczęścia. Zawsze tak było. Jedyna różnica to większa otwartość w komunikowaniu tych faktów, wynikająca poniekąd z możliwości technicznych (w tej chwili np. internet).

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzień dobry wszystkim
    Tak miałam pozory tak silne, wierzyłam, w zasadzie wiem że on Mnie kochał, jeszcze długo po jego wyjeździe było dobrze. Musiałabym opisać więcej szczegółów. Zapomniałam dodać, że śliczny chciał wyjechać do miasta obok, tam wynająć mieszkanie, ja tam miałam znaleźć prace...prosiłam bysmy poczekali...to za 3 mce pojawiła się propozycja wyjazdu do kraju-szlag raju, on już nie zrezygnował. Wtedy z mca na miesiąc się zmieniał, dla Mnie, dla Nas...Może uznał że żona zawsze przystanie na jego plany a ja myślałam o wszystkich dookoła, nie o sobie...Nie wiem co myślałam że ze Mną będzie inaczej....Co planuję, nie wiem, nie wiem co robić, nie wiem gdzie postawić krok. Wczoraj pojawił się temat mojego wyjazdu, do kraju pana ślicznego, w jakiej roli??? bliżej nie określono...Milka ma rację, teraz nie ma tu uczucia z jego strony, myślę, to trwa juz 2 lata, rok mogę uznać że mocno nadszarpnęłam swoją kobiecą godność....jest jak pies ogrodnika, robi fochy bo ktoś mnie adoruje a innym razem nie odzywa sie kilka dni. Kochani nie wiem może teraz mam wypaczony obraz rzeczywistości, każdy gest czułości z jego strony odbieram jak krok ku lepszemu....Chciałabym już mieć tą siłę by z odwagą pójść drogą, gdzie jeszcze czuć nasz zapach....
    Mimi 30+

    OdpowiedzUsuń
  11. Mimi, jest coś co możesz zrobić w każdej sytuacji, i w każdej sytuacji będzie to z korzyścią dla Ciebie - ZAJMIJ SIĘ SOBĄ. Przestań na niego czekać, przestań snuć kolorowe filmy typu baśń z nim w roli głównej, postaw ostro swoje granice, rozwija się, buduj swoje wartości, dowiedz się co lubisz, jakie masz pasje, czytaj książki (polecamy w zakładce Literatura wiele tytułów), czytaj tego bloga - znajdziesz wiele cennych porad. A jak już poczujesz się silna, to będziesz gotowa na związek z mężczyzną. Jesteś młoda i warta tego by być z kimś kto naprawdę Cię pokocha, a nie będzie Cię zwodził, pilnował i trzymał w rezerwie - bo na tę chwilę tak to wygląda.

    Trzymaj się i pamietaj, ze żadna kobieta nie zasługuje na to by być tą drugą, trzymaną w tajemnicy. Odzyskaj swoją godność.
    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam pasje, wielkie pasje ale na poczatku odkładałam je kosztem spotkań a później było juz tak źle że w zasadzie wypełniałam swoje obowiązki w roli mamy a reszte potrafiłam przeleżeć w łóżku....Masz rację Vena, muszę odnaleźć siebie. Postawić granice, powiedzieć stop. Po każdej kłótni to ja wyciagałam rękę, potem słyszałam, że to dobrze, bo on jest zawzięty, że uczę go pozytywnych cech, ale teraz myślę, że było mu obojętne, odzywałam się to dobrze, nie odzywałam, tragedii nie było... Mam porównanie, na poczatku jak nie pisałam, nie dzwoniłam zaraz się dopominał, teraz mogę nie pisać 2 tyg i nic się nie zmienia, wtedy miałam odpowiedz na kazdego meila, teraz ponoc nie ma jak....bo żona, bo to bo tamto....Jestem młoda, ale myslałam że na tyle dojrzała by trzeźwo patrzeć na sytuację, tymczasem jest zupełnie odwrotnie.. Pozostaje kwestia mojego małżeństwa, żyjemy jak kumple, współlokatorzy, jak odwrócić uczucia, nie mam pojęcia czy to jest w ogóle możliwe. Będę tu zaglądać....postawiłam mały krok....jak zrobie ich więcej napiszę, za wcześnie by mówić że jest dobrze...bo nie jest
    mimi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Mimi
      Czytałam Twoje zwierzenia i przypomniał mi się czas sprzed 5 laty.
      Byłam niemal w identycznej sytuacji. Zatraciłam siebie całkiem.
      Dawałam mu wszystko a on po 3 latach mnie zostawil, kiedy postawilam juz niemal ultimatum , ja albo zona. I oczywiście bardzo cierpiałam, ale po 2 latach-tyle wychodzilam z tego stanu-stwierdzilam, ze zrobil najlepsza rzecz dla mnie:)
      Odzyskałam znow siebie, swoje pasje, zinteresowania, a przede wszystkich nie byłam juz uzalezniona. Bo niestety bylo to uzaleznienie. Pomylilam to z miloscia. A na poczatku twierdzilam, ze to milosc na ktora czekalam cale zycie....
      Niestety sama musisz do tego dojsc , zeby poczuc sie znowu wolna osoba. Pewniego dnia obudzilam sie taka szczesliwa, ze nie pamietalam, ze tak mozna.
      Zycze Tobie sily zeby stanac przed samą sobą i powiedziec DOŚĆ.

      Usuń
    2. Ponoć lepiej nie isać w drzewko bo wszyscy się gubią, jednak odpiszę Ci. Ja tak naprawdę wychodzę z tego stanu już rok, bo właśnie wtedy przestało być dobrze...powinnam powiedziec dość jednak nie potrafię tego wytłumaczyć, ciaglę czuję to irracjonalne cos co Mnie ciagnie, być może to uzależnienie, chciałabym tak postrzegac ten stan,przecież jego pocałunki, czas na rozmowę powinnam miec ciągle, tak jak chcieliśmy a nie jak teraz ze jestem na dyzurze z telefonem....Najgorzsze jest ze Ty postawiłas ulitimatum, a my przeszlismy najgorszą z ewolucji czyli od planów wspolnego zycia do pozostania kochankami, czemu się w to wplatałam...z miłości, z strachu przed jego utratą. Czuje do siebie wstręt..ah czasami. Czy powinnam wyjechac gdzie on, taki plan, jednak tak wiele ryzykuję a gwarancji nie mam zadnej...

      Usuń
  13. Mimi kochanie - stan "żebrak miłości" wspominam jako najgorszy dla mnie. Potem trudno jest się z tym pogodzić - wiem że to okropne co czytasz i boli , wiem.
    Nikt Cię nie zmusi do działania - sama musisz ZACHCIEĆ.

    Pamiętam też panikę gdy powtarzałam że to jest mój ostatni papieros.:)
    Dałam radę , żyję choć łatwo nie było .

    Czy gdybym wiedziała co mnie czeka , przez co będę przechodzić ,uciekałabym ? TAK.

    Jak zacząć ? - zacznij czytać - cokolwiek z literatury tu zalecanej -.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zastanawia mnie to co napisałaś o mężu Mimi - u mnie różnie bywało ale zauważyłam że gdy przestałam go traktować jak wroga (potem teściową ) to okazało się że całe napięcie spadało - inaczej już rozmawialiśmy. :))
    POWOLI - na spokojnie , i się ułoży każdy dzień.:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pamiętajcie drogie kobiety, że na ruinach nigdy nie postawi się zamku.Nie można zniszczyć dwóch rodzin i na tym zbudować szczęścia.Tego po prostu nie można zrobić.Taki mężczyzna zawsze będzie spoglądał w stronę "tamtej rodziny i dawnego życia" choćby ze względu na dzieci, które zawsze będzie kochał.
    Żal mi Mimi, cierpi...żadna kobieta nie powinna cierpieć przez mężczyznę.Ale to nie jest jej wina, nie może być przez tego Pana wykorzystywana, na chwilę, do łóżka.
    Mimi, podnieś wzrok i spójrz w słońce, przyszłość przyniesie Tobie jeszcze szczęście, bądź zawsze sobą:-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Może to i prawda, że na ruinach...jednak znam przynajmniej kilka przykładów, że ludzie odnajdują szczęście w takich związkach...to odrębny temat moralności i odpowiedzialności za inne osoby, myslę że własnie ze względu na jego małą córkę (ja mam sporo starszą)chciałam zaczekać z wyprowadzką do innego miasta, potem pokusił go kraj, który sprawił że odległość nas zabiła...teraz to tak chyba tylko takie żebranie o miłość o czas, chwilkę. Nie jest to tak że to on jest tylko zły a ja biedna, oboje ponosimy odpwoeidzialność za stan w jakim jesteśmy. Ja też dałam mu popalić, trudno opisać kazdą chwilę, musiałabym tu pisać pamiętnik i was anudzać... jednak ciagle walczyłam o Nas, a każdy przejaw uczuc był dla Mnie jak błogosławienstwo...takie chwile tez były, ostatnio też...jednak to tylko chwile.. Boli Mnie tylko to że on wygląda jakby był w całkiem dobrej formie, ja na spotkaniach udaję szcześliwą bo wiem że to już nie ten człowiek, nie mój taki obcy...z cechami których nie znałam. Ciagle myslałam o naszych właśnie rodzinach, o tym co możemy im zafudować, ale oboje mielismy tez plan, przygotowanie, jak będziemy wychowywać nasze dzieci, byłam gotowa na obecność jego żony w naszym życiu do konca dni...byłam gotowa, dojrzała do tej decyzji,ahhh znów napływaja mi łzy...marudzę...teraz ten plan mojego wyjazdu, ale co sie stanie, co za tym pójdzie, co mnie czeka...powinnam przestac w ogole nad tym myslec...basta
    mimi

    OdpowiedzUsuń
  17. Żebranie o miłość jest najgorsze, miałm taki moment na poczatku, bo doznałm szoku totalnego, ale teraz tego żałuje. On jest narcyzem zapatrzonym w siebie, zepsutym przez kobiety i swoim zachowaniem sprawiłam mu tylko przyjemnośc, a i tak on ma mnie głęboko gdzieś o moze się smieje z mojej głupoty, ze tak dąłm sie omamić. Trudno jest udawac szczęśliwą i widziec,z e druga strona jest w znakomitej formie, wiec moze faktycznie najlepiej zając się sobą i wlasną osobą, ja sie staram kazdego dnia. Dzisiaj sie żle czułam, to nie był dołek ale taki ucisk w klatce, ale co zrobić.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  18. Zauważyłyście, że kobiety w nieszczęściu cierpią fizycznie? Ból , który rozlewa się po całym ciele, a zaczyna się w piersiach. Niemożność picia, jedzenia, snu, nawet oddychanie jest bolesne...
    Pani bezimienna

    OdpowiedzUsuń
  19. Olu , ja jeszcze przestrzegam przed pisaniem do niego , czy tak zwanym "przeżuwaniem przeszłości" - w początkowej fazie reagujemy spontanicznie i płaczliwie i robimy lub piszemy różne głupoty - JA SIĘ DZIŚ TEGO WSTYDZĘ BARDZO - NIE WARTO.

    OdpowiedzUsuń
  20. Milko ja myśłam, ze uporam sie z tym tydzień - oj ja naiwna. Moze by nie było tak żle, ale ból fizyczny w klatce mi o tym przypomina, gdy daje o sobie znać, to moze jakas nerwica. Ksiązka mi pomagała, ale moze wczoraj rozmowa z kolezanką wieczorem znów mnie nakręciła ( jej mąż ma kochanke, wyprowadził się do rodziny i liczy na to ze ona opuści mieszkanie, które jest słuzbowe jego, kasy na nic nie daje i ogólnie kłamie i gra poszkodowanego). Nie pisze , bo i tak mi nie odpisuje juz bo pewnie prawda w oczy kole, skoro ie chce czytac moich wywodów, porównał mnie nawet do swojego ojca którego unika bo ma odmienne zdanie od niego. Wstydze sie tego co mu powiedziałm przez telefon, to konformista patrzący dobrze sie ustawić jak najmniejszym kosztem i chcący mieć darmową służące , a mimo to mnie omotła bo jest czarujący i jak sam powiedział na kazdego umnie znaleśc sposób, a jak na początku miałm go gdzieś to powiedział żebym nie myśłała ze jestem taka cwana , bo znajdzie się ktoś cwańszy i mocno tego pozałuje. I ząłuje, bo byłam szczęsliwym człowiekiem cieszącym sie z drobiazgów i nie mporzebującym nikogo , a teraz zmagam sie z bolem fizycznym i to mnie niepokoi.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  21. Olu kochana - boli bo musi. Odczuwasz bo jesteś człowiekiem.:)) jest ciężko i mnie też czasami rozmowy ze znajomymi doprowadzają do płaczu. A już rozmowa z moją siostrą skończy się niebawem zawałem serca :))

    OdpowiedzUsuń
  22. Z jednej strony jak patrze na to z boku, to zachowuej się jak głupia. Rozpaczam za kimś kto jako facet sie nic nie starał, bo nie musiał. Brakuje moze mi bardziej mojej najlepszej przyjaciółki, za którą się podszył. Stał się dla mnie tym kogo chciałam, by mnie omotać, znalazł ten sposób na mnie. Wku....m sie sama na siebie, bo boje się, że nie tylko czas trace o mysleniu o kimsć kto ma mnie głęboko gdzieś, kto mną manipulował i kto zachował się tak , ze czuje sie żle, ale przede wszystkim zdrowie i to fizyczne. Nigdy tez raczej nie płakałm, a teraz z kimś rozmawiam o nim i płacze jak krokodyl i to momentalenie. Mam nadziej ze to mi przejdzie bo ludzie się dziwnie patrzyli, gdy siedziałam z kolezanką na kawie. Wystarczyło, że moj lekarz rodzinny spytał się mnie co u mnie słychaćm,a ja w ryk bo troska obcych ludzi zaczeła mnie tak rozczulac:) - powiedzaiłam mu zeby nie był dla mnie tak miły bo takie są tego efekty:)) wyzaliłam się ,a on na to: mało jest facetów za oknem:))) tylko nie wiem czy tak jest.
    Czytałam ostatnio gdzieś artykuł i tam napisano, ze jak się nie chce popełniac tych samych błędów to nalezy zmienic jak najwiecej w życiu, moze to jest jakiś sposób.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  23. OD TEJ CHWILI BARDZO PROSZĘ O WYPOWIEDZI NA NOWYM BLOGU.

    BEZPOŚREDNI LINK


    http://uciekamydoprzodu.blog.pl

    OdpowiedzUsuń