UWAGA. BLOG ZAWIERA TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB, KTÓRE UKOŃCZYŁY 18 LAT.

środa, 8 sierpnia 2012

NIE DOPUŚĆ

Nie możesz zmienić tego,
że ptaki zmartwień i trosk
unoszą się nad Twoją głową.
Ale możesz nie dopuścić do tego,
aby zakładały gniazda na twoich włosach.

Przysłowie Chińskie

22 komentarze:

  1. Veno, całkiem "w tempo" ukazał się ten post. Jakieś ptaki zaczęły nade mną fruwać, już się biorę za rozganianie!

    OdpowiedzUsuń
  2. A sioo!! Ptaszyska!!!
    Trzeba latać ponad nimi :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam Wszystkie Uciekające. Z przyjemnością od jakiegoś czasu czytam informacje podawane na tym blogu. Robicie Dziewczyny dobrą robotę. Gratuluję.
    Po przeczytaniu pochodzenia tego przysłowia, postanowiłam się wypowiedzieć, mam nadzieję, że potraktujecie moją delikatną krytykę jako malutkie oczekiwanie czytaczki :) Jeśli jest to przysłowie z czasów którejś z Dynastii - warto by o tym powiedzieć, bo ogólnikowe propagowanie "chińszczyzny" kłóci się z przesłaniem tego bloga. Naziści też mieli fajne założenia, a wyszło jak w Chinach.

    Chiny - Jest to państwo, które jako pierwsze przychodzi na myśl, gdy mówimy o łamaniu praw człowieka. Państwo to nie liczy się ze swoimi obywatelami. Ogranicza prawo posiadania, wolności słowa, a nawet podstawowego prawa - życia! Trafiając przed chiński sąd - praktycznie nie ma się szans obrony. W dodatku prowadzi się tortury w celu wymuszenia zeznań. Ciężko nawet oszacować liczbę ofiar tego strasznego reżimu, gdyż nie są prowadzone jakies szczegółowe akta spraw. Często "złamanie prawa" (choć najczęściej o nim mowy być nie może) kończy się śmiercią. W Chinach nie istnieje też wolność religijna. Każdy kto podburza lud przeciw władzy - musi liczyć się z tym, że zostanie natychmiast zatrzymany i najpewniej słuch po nim zaginie. Tak więc nie ma wolności słowa. Chiny nie liczą się z losem Tybetańczyków, którzy walczą o suwereność. Wydawać by się mogło, że rząd nawet nie uważa ich za ludzi.. Igrzyska w Pekinie wyglądały bardzo pięknie, ale tylko w telewizorze. Ubogą ludność odizolowano od tego podniosłego wydarzenia w ten sposób, że w relacjach w telewizji nie spotkamy żadnego demonstranta, żadnego głodującgo człowieka.. Czy zakaz wnoszenia transparentów na stadiony podczas igrzysk miał charakter ochrony bezpieczeństwa? Jeśli tak, to tylko bezpieczeństwa władzy, która na pewno obawiałaby się by ktoś nie obnażył przed całym światem prawdy.

    Pozdrawiam Wszystkie Uciekające. Czytaczka.

    OdpowiedzUsuń
  4. dzięki Veno za to przysłowie...przydało się, bo mam dzisiaj nie wiem co - krokodyle łzy i rozpamiętywanie od początku...ale bez wielkich kataklizmów, może to rodzaj jakiegoś oczyszczania się , nie wiem...Pozwalam na te złe emocje bo lepiej nie tłumić...
    Ostatnia faza - pogodzić się z przeszłością ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytaczko Droga Anonimowa:)
    Dziękujemy za dobre słowo:)
    Wiemy, że taka "czytaczność" zobowiązuje do rzetelności i odpowiedzialności za słowo.
    Jednakowoż jeśli używa się opisu - przysłowie chińskie - to zdecydowanie chodzi o stare chińskie mądrości z czasów kiedy Chiny były i mądre, i dobre, i kulturalne, a nie o cytaty z książeczki Mao. Trochę na wyrost ta krytyka:)
    Co do ptaków, czy ptaszysk:) Cóż... nie dajmy się po prostu. Wszelkimi środkami odpędzajmy te latające nieszczęścia. Polecam kieszonkowego stracha na wróble - zawsze pod ręką. Ja umawiam się jakąś sensowną kobietą - którąś z moich przyjaciółek. Z jedną, nie na imprezę, ale na pogaduchy. Priorytety mi się ustawiają właściwie, a czasami jakaś realna pomoc w rozwiązaniu problemu (chociaż jednego z wielu) się pojawi:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Katalino, mam nadzieję, że się nie obaziłaś :) Po prostu pomyślałam, że taki blog, gdzie wspierane są dziewczyny po traumatycznych związkach - potrzebuje rzetelnych informacji.

    W dawnych czasach kultura chińska też przeżywała okresy niewyobrażalnego barbarzyństwa. WOBEC KOBIET W SZCZEGÓLNOŚCI. Nie wiem, czy jest Wam znane zjawisko KRĘPOWANIA STÓP u kobiet? W Chinach od X wieku po przypadki z lat 70 XX wieku (mimo, iż w 1912 roku zostal zakazany przez prawo), polegający na bandażowaniu stóp dziewcząt, celem ich skrócenia i deformacji prowadzących do pożądanego efektu estetycznego. Krępowanie stosowano początkowo u dziewcząt z wyższych klas społecznych, od których nie wymagano wykonywania intensywnych prac fizycznych. Obyczaj, który był wyznacznikiem statusu społecznego, przyjął się z czasem również wśród klas niższych. Za czasów ostatniej dynastii, Qing (1644-1912), rozpowszechniony był wśród wszystkich warstw społecznych, szczególnie na północy kraju. Krótkie stopy były w Chinach symbolem wytworności i zapewniały właścicielce dobre zamążpójście. Krępowanie miało także podtekst erotyczny, na co zwrócił uwagę również Zygmunt Freud dostrzegając w nim fetyszyzm.
    Ze względu na to, że krępowanie okaleczało kobiety i niosło wiele cierpienia, obyczaj był krytykowany, szczególnie intensywnie na początku XX wieku.

    Dlatego tak ważny wydaje mi się profesjonalizm w podawaniu informacji dotyczących tak kontrowersyjnego kraju jakim są Chiny. W internecie można znaleźć wiele zdjęć obrazujących barbarzyństwo właśnie wobec KOBIET, które w Chinach dzieje się od setek lat. Ważnym kontekstem więc wydaje się umiejscowienie mądrości w przedziale czasowym.

    Pozdrawiam :) Czytaczka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Broń Boże Moja Droga Anonimowa Czytaczko:)
    Mnie nie łatwo obrazić:)))
    Ale, wiem, wiem o co Ci chodzi.
    Czytałam, współczuję ,cieszę się, że i w Chinach niedługo (być może) będzie po ludzku.
    Trzeba jednak rozdzielić narodową mądrość - czyli cenne chińskie przysłowia mające wiele mądrego do przekazania "ludziom zachodu" od nieludzkiego systemu i nieludzkiej tradycji związanej z traktowaniem kobiet.
    I chwała, że minęły chińskie wieki średnie kiedy dziewczyny albo musiały wyjść za mąż w wieku lat piętnastu albo umrzeć na podwórku, bo niemężatka nie była w pełni człowiekiem i nie mogła umrzeć w domu. Jej dusza nie miała szans nabrać prawa do spokoju wiecznego, musiała tułać się po wsze czasy głodna i nieszczęśliwa.
    Matka nie mająca syna nie mogła również być spokojną duszą, tylko syn bowiem mógł zapewnić pokój jej duszy:) Kobieta posiadająca córki nie istniała:)
    Dobrze, ze minęły czasy wielkiego głodu, sprzedawania dziewczynek do domów publicznych w Ameryce i innych nieludzkich praktyk dokonywanych na kobietach. Co do zwyczaju krępowania stóp - cóż co kraj to obyczaj. Obrzezane Afrykanki, Chinki z połamanymi stopami i nabotoksowane, zliftingowane, "uniesione" wszędzie kobiety Zachodu:)
    Dzisiaj Europejka sama decyduje czy zrobi sobie laserową (auć) depilację okolic intymnych czy nie. Gdyby Chinka, czy Afrykanka sama decydowała o takich czy innych uszkodzeniach na swoim ciele - byłoby ok. Skoro jednak są do tego zmuszane - to jest niehumanitarne.
    Kultura i tradycja Wschodu są dla nas niepojęte - nieludzkie. My jesteśmy lepsi, nie mamy takich obyczajów.
    Ale mamy społeczną akceptację na picie, na przemoc w rodzinie wobec kobiet i dzieci, na usprawiedliwianie haniebnych czynów dokonywanych pod wpływem alkoholu.
    Nie chciałabym być Chinką. Ani w czternastym, ani w dwudziestym wieku, ani obecnie. Nie chciałabym być Kenijką, ani Irakijką.
    Ale każdy z tych narodów ma wiele mądrych przysłów, niezależnie od tego jaki ma stosunek do kobiet.
    Dużo bardziej przykrym jest dla mnie stosunek do kobiet np. Pana Korwina, bo to jest tutaj i teraz niż chińska tradycja.
    Chinki na barykady - brońcie się, cóż mogę powiedzieć. Nie wybiorę się do Chin zmieniać tradycji, to muszą zrobić Chińczycy.

    W dalszym ciągu serdecznie dziękuję za słowa uznania w odniesieniu do naszej pracy bloggerskiej:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Czytaczko,
    dziękujemy za pochwałę i gratulacje. Nie robimy tego dla pochwał, ale dobre słowo zawsze cieszy i przywołuje uśmiech :)
    Dziękujemy również za zwrócenie uwagi i delikatną krytykę. Chętnie przyjmujemy konstruktywną krytykę, bo taka krytyka uczy, a my jako uciekające stale chcemy się uczyć i doskonalić. Tym bardziej, że Twoja krytyka okraszona jest obszernym komentarzem i informacjami. Jest to również sygnał o oczekiwaniach, a na takie sygnały tez czekamy.
    Może tez być zaczątkiem dyskusji.

    Zdecydowanie nie propagujemy ani nazizmu, ani totalitaryzmu, ani reżimu, ani nietolerancji.
    Chińskie przysłowie zostało zacytowane tylko i wyłącznie ze względu na treść, która jest według mnie zupełnie apolityczna. Niestety, nie udało mi się ustalić dokładnego źródła tego chińskiego przysłowia. Mówi się, że przysłowia to mądrości narodów. Narody to w większości zwykli ludzie, nie winni temu, że na ich czele stoją jakieś psychopatyczne jednostki, podporządkowujące sobie całe systemy państwowe. Psychopaci w związkach są groźni dla jednostek, psychopaci na czele państw są udręką dla swoich narodów i są groźni dla świata. W przypadku Chin ja oddzielam wielowiekową kulturę i osiągnięcia Chińczyków, od panującego obecnie tam reżimu. Dlatego nie uważam, że cytowanie chińskiego przysłowia o radzeniu sobie z troskami, ma jakikolwiek związek z propagowaniem "chińszczyzny" w sensie o który piszesz.

    Ciekawa jestem jakie zdanie na ten temat mają inne Użytkowniczki.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie minęły straszne czasy w Chinach Katalino! Karę 1,3 mln yuanów (około 734 tys. złotych) nałożono na chińską parę, która zdecydowała się na drugie dziecko. Grzywna jest konsekwencją skrupulatnego przestrzegania wprowadzonej ponad 30 lat temu w Państwie Środka polityki „jednego dziecka”. Oprócz nakładania szokująco wysokich kar, chińscy urzędnicy zmuszają kobiety do aborcji, nawet w zaawansowanej ciąży. Narzuca się także przymusową sterylizację po urodzeniu pierwszego dziecka.
    Jest to informacja z maja 2012 roku! Za ukrywanie ciąży grożą wysokie kary. W niektórych regionach Chin burzono nawet domy tym rodzinom, które nie chciały podporządkować się drakońskiej ustawie.

    Nijak ma się to do trywialnego botoxu czy Korwina, o którym piszesz. Tu NIE MA porównania! Jak ma się czyjeś polityczne bredzenie do spędzania na siłę dojrzałego płodu.
    Nie jesteśmy lepsi. Wszyscy są równi. Propagowanie różnic rasowych było przyczyną Holocaustu. Jest przyczyną podziałów rasowych! Twierdzenie "jesteśmy lepsi" prowadzi do myślenia "nas to nie dotyczy". Jak więc kobieta mająca męża alkoholika ma szukać wsparcia u drugiej, która z alkoholizmem się nie zetknęła? Ta druga powie "jestem lepsza, niech tamat sama sobie walczy. to nie moja walka". Stąd masz Katalino społeczną akceptację na picie i przemoc wobec kobiet. Z myślenia "jestem lepsza, mnie to nie dotyczy, nie pójdę za nia walczyć do Warszawy, Sopotu, Gliwic".

    Chińskie prawo pozwala na posiadanie tylko jednego dziecka mieszkańcom miast, małżeństwa wiejskie mogą zaś mieć dwoje dzieci pod warunkiem, że pierwsze dziecko jest dziewczynką. W wielu przypadkach dochodzi do uśmiercania dziewczynek, żeby męscy potomkowie mogli przedłużyć trwanie rodu. Innymi tragicznymi skutkami polityki „jednego dziecka” jest handel dziećmi oraz porzucanie swojego potomstwa. Z tego powodu wiele matek popełnia samobójstwa.

    Dlatego uważam, ze potrzebna jest rzetelna informacja, jasne zajęcie stanowiska poprzez oczywisty sprzeciw lub bojkot pewnych zachowań. Poczucia lepszości chociażby. Inaczje trąbienie o pomocy nie ma sensu. Bez konkretnego działania, okazania postawy "jestem przeciwna barbarzyństwu. nieważne w której części mojego miasta, kraju, świata".

    Inaczej linkowanie do "niebieskiej linii" albo "towarzystwom wojującym z alkoholizmem" nie ma sensu. Bo ktoś czuje się LEPSZY.

    Przepraszam, ze tak rozwlekle, ale problem znęcania się nad kobietami jest mi szczególnie bliski. To dlatego. Stąd też moja chęć do rzetelnej informacji i kokretów. Jeszcze raz przpraszam, jeśli poczułyście zarzut braku profesjonalizmu.

    Wybaczcie. Czytaczka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, masz rację. Biję się w piersi.
    Użycie słowa "lepsi" nie oddawało tego co miałam na myśli. Problem kobiet na Wschodzie i Południu to temat rzeka. Poważny, wymagający wielu lat pracy, uświadamiania, wielu zmian.
    Nie jesteśmy profesjonalistkami tylko zwykłymi zjadaczkami chleba, które miały styczność z pewnymi problemami i o swoich doświadczeniach opowiadają.
    Z problemami Chińczyków bezpośredniego kontaktu nigdy nie miałam. Nie będę o tym opowiadać, bo wiem tyle ile przeczytałam.
    Nie doświadczyłam, nie przeżyłam, nikt z moich bliskich nie opowiadał.
    Wartość myśli filozoficznej (choćby zawartej w przysłowiu) jest oderwana od kontekstu historycznego, geograficznego i etnograficznego. Tak mi się wydaje. To są myśli uniwersalne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytaczko, widać, że masz dogłębną informację na ten temat i ukłon Ci się należy, bo wiesz co piszesz, ale czytając Twoje wypowiedzi poczułam się jakbyś właśnie na siłę starała się uwić gdniazdo zmartwień na mojej głowie.Przysłowie rewelwcyjnie oddaje ten klimat, bo przecież jakże różne mogą być te gniazda, pamiętajmy by broniąc swoich przekonań nie budować gniazd na cudzych głowach.
    Kajka

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam Kajko, nie chciałam w nikim wywołać poczucia winy poprzez informowanie o problemach kobiet w innych zakątkach świata. Nie chciałam budować żadnych gniazd. Raczej informować o tym, żeby nie dokładać patyczków do już zbudowanych. Gdzieś. Czekających na pomoc. Ale ludzie wolą nie wiedzieć. Każdy ma wystarczająco własnych problemów. Masz absolutną rację.

    Pozdrawiam. Czytaczka.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ludzie wiedzą, ale cóż mogą zrobić? Mogą zaangażować się sercem i czasem w wolontariat na rzecz takiej czy innej organizacji wspierającej demokrację w Chinach. Mogą wyasygnować środki na rzecz takowej.
    Ale wówczas powstanie pytanie: a co z Sudanem? A co z Indiami? A co z globalnym ociepleniem?
    Problemów świat ma mnóstwo, wszystkich na tym blogu nie załatwimy. Po prostu.
    Mnóstwo organizacji zajmuje się różnymi problemami, różne są ich obszary działania. Aby taka pomoc była sensowna, skuteczna - koherentna, potrzebne są wyspecjalizowane działania dla każdej z dziedzin.
    Ludzie wiedzą, ale wszystkiemu nie zaradzą.
    My staramy się wspierać kobiety wychodzące ze związków z "przemocowcami" - w najszerszym rozumieniu. O przemocy w rodzinie zacytowano artykuł w zakładce: "Świat dla kobiety".
    Współczując wszystkim ludziom podlegającym jakiejkolwiek formie przemocy nie podejmuje się walki z całokształtem:) Nie z lenistwa i nie dlatego, że mnie to nie obchodzi.

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytaj czytaczko proszę tę chińską sentencję i zrozum jej SENS.
    Katalina ma rację - ten blog nie stawia sobie za zadanie zbawienia świata ani naprawienia wszystkich krzywd.
    Ludzie wiedzą... - ja "ludź" wiem... i o Chinach (o losie niechcianych dziewczynek umierających Z GŁODU w domach dziecka - widziałam film) i o wojnie w Syrii - niewinnym cywilom, dzieciom na głowy lecą bomby.
    Powiedz CO ja zwykły, niebogaty polski "ludź" w tych sprawach mogę zrobić A ZROBIĘ TO...
    Czarny cień wielkiego ptaszyska zawisł nad blogiem...?
    Jak wyżej: "Nie możesz zmienić tego,
    że ptaki zmartwień i trosk
    unoszą się nad Twoją głową..."
    Gall...anonim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..a wracając do myśli przewodniej, to napiszę Wam, że dobrym sposobem (dla mnie)jest medytacja. Odkryłam ją całkiem niedawno i mimo, że dopiero raczkuję, to pozytywne strony poznałam już po "pierwszym razie".
      Kajka

      Usuń
  15. Sądziłam, że blog ten - co napisałam w pierwszym komentarzu - ma za zadanie "robienie dobrej roboty". I za to pogratulowałam.
    Pisałam o rzetelnej informacji - do tego nie potrzeba byc profesjonalistą, wystarczy dobra wola. Wystarczy informacja.
    Gall...anonim - to bardzo proste, to co może zrobić "zwykły ludź". Powiedzieć NIE - w rozmowie na temat. Zwrócić uwagę, jeśli ktoś problemu nie dostrzega. Bo problem jest "niewygodny". Szczególnie jak jest "nie nasz". Tok myślenia. Zwyczajnie.

    Tak jak z maltretowanymi kobietami, żonami pijaków. Nie każda ma odwagę, zeby się poskarżyć. Czasmi nie ma komu. Mnie wystarczy widok siniaków na przegubie dłoni. Na przedramieniu. Jest lato, nietrudno zauważyć poobijane ręce. Trudniej oczy - nastał czas przyciemnianych okularów. Ale czy jeśli jestem na wakacjach i zauważę jak mężczyzna popycha kobietę na przejściu dla pieszych, to jest to nie moja sprawa? Czy jeśli widzę jak przemocowiec wydziera się na dziecko i wyzywa od debili - mogę przejść obojętnie? Moim zdaniem nie. Powinnam zareagować. Zwrócić uwagę, polecić jej niebieską linię, cokolwiek. Czy mówiąc o tym jestem czarnym ptaszyskiem?

    Ja dowiaduję się z metek skąd pochodzi towar, który kupuję. Kraj pochodzenia jest tam napisany. Nie kupuję podróbek perfum, ubrań. Szukam znaczka "Fair trade". Nie propaguję haseł, jeśli nie jestem pewna kto je wypowiedział i kiedy. Tak, powierzchownie większość rzeczy jest do zaakceptowania. Sens powiedzenia rozumiem. Swastyka też była synonimem szczęścia (oznacza powodzenie i pomyślność), dopóki nie zaadoptował jej Hitler do swoich czynów. Każdy chce być szczęśliwy prawda? My popularnie za znaczek szcęścia obieramy czterolistną koniczynkę - zamiast swastyki. A przecież "pierwotnie" i "za starych dobrych czasów" - to to samo. ja jednak nie wywiesiłabym swastyki za oknem, nie chodziłabym w koszulce ze swastyką. Nikomu bym jej nie podarowała - bo wiem, że jest symbolem na tyle kontrowersyjnym, że ktoś mógłby słusznie nie odczytać moich intencji jako wyłącznie pozytywne. Na tym polega rzetelność.

    SENS powiedzenia jest prosty. "Don't worry, be happy", bez drugiego dna. tak samo jak myśl o dzisiaj, szanuj siebie, i tak dalej.... Czytaczka.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja powiem tak - każda przemoc boli ludzi dobrych i wrażliwych, czy to dzieje się za ścianą, czy na dalekim kontynencie. Pamietam jak bardzo przeżyłam kilkanaście lat temu książkę "Kwiat Pustyni", na pewno znacie, o obrzezaniu dziewczynek. Wczesniej słyszałam o takim procederze, ale sadziłam, ze działo się to tylko u ciemnych ludów. Szokiem dla mnie było, gdy dowiedziałam się, ze to także w ilosciach masowych dzieje się w krajach wysoko cywilizowanych. O takich sprawach, trzeba mówic, informować, żeby świat wiedział, żeby wszyscy wiedzieli.

    Jednak bliższa ciału koszula. To co mogę zrobić, to wspierać nasze polskie dziewczyny, które chcą wyjść z przemocowych związków na jasną stronę życia, które chcą wyjść z roli ofiary i stać się kobietą świadomą i samostanowiącą o sobie. To z koleżankami staramy się robić i mam nadzieję, że chociaz trochę im w tym pomagamy. Dla nich na pewno wazniejsze jest ich życie (które zdarzało się, że bywało zagrozone realnie) i zdrowie psychiczne (które, każda ma nadszarpnięte), niz cierpienia chińskich kobiet. Czytaczko, nie mozesz wymagać, by ktoś zajmował się ideologiami zbawiania świata, gdy często walczy o swoje przetrwanie.

    Możemy tez zrobić jeszcze coś innego. I tu mam dla Ciebie, Czytaczko, propozycję, jesli oczywiście zechcesz. Zbierz to o czym nam napisałaś w felieton, który opublikujemy na stronie głównej i umieścimy w etykietach "Felietony" albo utworzymy osobną etykietę dla takich felietonów. Wtedy te informacje będa dostępne dla czytających i nowo wchodzących "pod ręką". Komentarze, ktore napisałaś "odjadą" do archiwum, a taki felieton miałby szansę być często czytany.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziękuję Veno, myślę, że jeśli chcesz - sama świetnie odnajdziesz się w temacie. Wystarczy poszperać w necie. W moich komentarzach jest sporo informacji, resztę znajdziesz w internecie, chociażby na stronie Amnesty International. Amnesty pomagają też Polakom, więc nie powinno być problemu. Gdyby nie oni i ich idea "zbawienia świata", nawet nie chcę myśleć gdzie byłaby nasz cywilizacja. Bo ze nie należelibyśmy do "kutury Zachodu" to pewne.
    Sądząc jednak po wypowiedziach, jestem przekonana, ze temat zwyczajenie się tu nie nadaje.

    Obrzezania dziewczynek, choć surowo karane, zdarzają się po dziś dzień. W Europie, u emigrantów z Somalii i krajów ościennych. Ale to bardzo ciężki temat. W kategorii "ptaszysk" :).

    Dziękuje za szeroki odzew, za owocną dla mnie wymianę poglądów. Szukam dalej ludzi dobrej woli. Pozdrawiam. Czytaczka.

    OdpowiedzUsuń
  18. Tematów "ptaszysk" jest całe mnóstwo. Wszyscy nie możemy się zajmować wszystkimi, bo po prostu nie damy rady, nawet gdybyśmy chciały.

    Dziękujemy za dyskusję i informacje.
    Powodzenia w szerzeniu wiedzy.

    A ja może kiedyś napiszę o ciężkim losie dziewczynek różnych nacji, ale póki tutaj przychodzą polskie skrzywdzone dziewczynki, to nie obiecuję, choć bardzo współczuję wszystkim krzywdzonym dziewczynkom.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeśli mogę prosić , NIE TERAZ Veno. Ja nie mam na to siły. Po prostu. Rozumiem , że ktoś może nie zrozumieć ale ja od pół roku nie oglądam tv - nie rozumiem co do mnie mówi telewizor , nie mam na to siły jeszcze...- czy muszę się opowiadać każdemu z tego faktu ???? Żeby ,,funkcjonować,,w świecie muszę siebie poskładać a tego -przepraszam wszystkich- nie zrobię już i na hop siup. I niech się sypią gromy..

    OdpowiedzUsuń
  20. Milko, ależ jakie gromy? :)

    Nasze dziewczynki są dla nas najważniejsze :)

    Sama jestem jedną z Was, tylko może troszkę dalej w swojej drodze. Dzielę się tym co wiem, tym czym mogę, przede wszystkim zrozumieniem i słowem, które mam nadzieję, pomaga wstać z kolan, które mobilizuje i utwierdza, że można, choć nie jest łatwo. W każdym razie taki jest cel mojej tu bytności.

    Dobrze, że są ludzie tacy jak ci z Amnesty International, nie trzeba uzasadniać dlaczego, bo każdy wie co robi Amnesty. Mam nawet koleżankę, która tam działa, gdybym chciała, też mogłabym tam być, ale jestem tutaj. I może dla kobiet na świecie nie robię nic wielkiego, ale jeśli uda mi się choć jednej "milce" pomóc, to jest to coś ważnego i dla "milki", i dla mnie :)

    Co do szerszej świadomości, przychodzi czas, że po wyjściu z czarnej doopy znów zaczynamy rozumieć telewizor, zaczynają nas interesować inne sprawy poza naszym zdrowieniem i wtedy, kto wie, może ktoraś "milka" zostanie wojowniczką o prawa kobiet na świecie, przecież to niewykluczone, prawda? Nawet całkiem możliwe, bo po wyjściu z traumy chcemy pomagać innym kobietom.

    Milko, sorry, że tak Ciebie "użyłam" :))) Mam nadzieję, że się nie obraziłaś :)))

    OdpowiedzUsuń
  21. :) a skąd . Trudno mnie obrazić , zwłaszcza teraz.:)) wiesz, mnie się skojarzyło z innym krajem w którym byłam, pracowałam, płaciłam podatki. Daleki można by rzec w ,,całości,, nie tylko w rozwoju....a guzik prawda. O kobiety i traktowanie ich mi chodzi.I karanie dzieci (już się zdenerwowałam). Ale to temat rzeka i nie mam siły ani chęci ,,teraz,, o tym myśleć.:)

    OdpowiedzUsuń