UWAGA. BLOG ZAWIERA TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB, KTÓRE UKOŃCZYŁY 18 LAT.

wtorek, 7 sierpnia 2012

PRZYSTANEK VENEcja

Czasami ogarnia nas jakaś "niemoc".  Wzięłam to słowo w cudzysłów, bo myślę, że nie powinno ono pojawiać się w naszym słowniku. Wiem i znam to z własnego doświadczenia, że czasami człowiek czuje się zupełnie bezsilny, jednak zawsze jest coś co można zrobić, tym czymś jest wejście w siebie, możesz nazwać to modlitwą, medytacją, skupieniem, wyciszeniem czy jakkolwiek inaczej, a chodzi nie o bezmyślne klepanie pacierzy, mantr czy formułek, a o wyrzucenie z siebie złych myśli i zastąpienie je innymi, oczyszczenie swego umysłu i napełnienie siebie myślami czystymi, dobrymi, jasnymi, pozytywnymi. Napełnienie siebie spokojem i równowagą.

Czy jest możliwe panowanie nad swoimi myślami?
Czy można się tego nauczyć?
Jak myślicie?

Moim zdaniem tak, bo skoro to jest moja głowa, w niej mój mózg, to kto ma nad tym panować, jeśli nie ja?

9 komentarzy:

  1. Na tym blogu opisujemy swoje własne przeżycia i przemyślenia...jest możliwe panowanie nad swoimi myślami. Można się tego nauczyć. Jak? Zacząć to robić, zmieniać myślenie, za tym idzie również zmiana reakcji na różne sytuacje...Obserwacja siebie jest ważna i najważniejsza-to bym ujęła pod ,,modlitwą,,-.
    Myśli to słowa , słowa to czyny. :) Nie palę (nie pochwalę się ile już bo nie o to chodzi, ale fakt jest faktem , zmiana myślenia i nawyków myśleniowych).

    Gdzieś przeczytałam , że żeby odmienić swój los trzeba działać - a na zmianę jednego nawyku potrzeba około 14 dni.:) da się.

    Vena, spróbuj przez parę dni w wolnych chwilach powtarzać i mówić do siebie : "Ja akceptuję siebie" - zobaczysz i zaobserwujesz:))

    OdpowiedzUsuń
  2. :) a ,,niemoc,, bezsilność, powiem tak - zdarza się i będzie się zdarzać. Jesteśmy ludźmi i odczuwamy a to normalne. Czasem też krzyczymy, złościmy się, rzucamy obelgami...- ale jest to stan przejściowy, i to zapamiętajmy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niemoc, czy "niemoc":) to utrata kontroli - zderza się, niestety. Są takie chwile, stany, gdzie sytuacja zaczyna nas przerasta i zaczynamy się gubić - przestajemy działać, przestajemy nawet reagować.
    To się zdarza, ale nie jest stanem permanentnym. W tych wszystkich meandrach, w tym całym borykaniu się najważniejsze jest zachować kierunek i nie poddawać się. Można odpocząć, zebrać siły, zmienić taktykę, przegrupować:) Ale to moment, czasami wręcz niezbędny, żeby nie zagubić się w nieustającym galopie naprzód:)
    Generalnie przecież, mimo przejściowych słabszych chwil, biegniemy tam gdzie chcemy:)
    I o to chodzi:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Chodziło mi o to, żeby podzielić się sposobami na ogarnięcie się w tej "niemocy". Dlaczego jednym udaje się szybko wystartować, zatrybić, przegrupować siły. Inne potrzebują na to dużo czasu. Wiadomo, jesteśmy różne, ale może te co dają sobie radę szybciej wiedzą coś czym mogłyby się podzielić. Konkretnie. Jaka myśl pozwala Wam ruszyć z miejsca.
    U mnie takim przełomem zwykle jest myśl:
    "Jest mi źle, nie wiem co mam zrobić, nie mam już siły... NO ale przecież NIE URODZIŁAM SIĘ PO TO, BY SIEDZIEĆ W PSYCHICZNYCH DOŁKACH. Dalej, Vena, wyłaź. Myśl, działaj! Co możesz w tej sytuacji zrobić?"

    OdpowiedzUsuń
  5. To zależy... To zależy od rodzaju "niemocy" i z czego ona wynika. Niemoc zależna ode mnie czyli lenistwo:), apatia, smutek, takie tam różne psychologiczne brednie to jak grypa - trzeba wyleżeć i przejdzie. Kiedy przychodzi taki trudniejszy czas - maksymalnie luzuję na wszystkich frontach - odpoczywam, wysypiam się, robię sobie jakąś przyjemność. Odsuwam to niepokoje, strachy, doły i inne deprechy:)
    Jeśli zaczyna osaczać mnie rzeczywistość umiarkowanie zależna ode mnie - ceny, podatki, humory psychofaga, infekcje lub inne "zewnętrzne zarazy" wtedy robię to, co poniżej - jadę na klif (albo inne cudowne miejsce), chociaż absolutnie mnie na to nie stać - powinnam walczyć, borykać się, pracować, likwidować skutki:)))
    Jadę, siadam (kładę się), patrzę, słucham, zamykam oczy - wyobrażam sobie.
    To pomaga, jak "przełamanie karty" przy złej passie w pokera:)))
    Posiadanie chwilowego doła nie jest ujma na honorze uciekającej. Jest ludzka sprawą, a my staramy się być CZŁOWIEKAMI:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Veno, trudne pytanie...powiem na własnym przykładzie domowego budżetu i jakiegoś planu na resztę życia samej :)) aktualnie jestem na pół etacie bo postanowiłam trochę dać na luz i ogarnąć się...od miesiąca siedzę z zeszytem i planuję wydatki, niespodziewane sytuacje , co ważniejsze ....głowa boli ale chcę:)))
    to jak z fajkami - odczekałam aż ja będę gotowa..ponieważ nic dla nikogo nie muszę i nie robię tylko dla siebie. Do fajek nigdy nie miałam ,,siły,, bo ciągle ktoś chciał i mówił żebym rzuciła...teraz JA chcę , dla siebie, pobyłam sobie z tymi myślami trochę a potem gdy poczułam że jestem gotowa zaczynam działać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja dalej mam problem z natretnymi myslami, ktore pojawiaja sie niespodziewanie.. Nie chce ich ale przychodza i wierca dziure w mozgu. Ostatnio probuje im mowic "STOP!ODEJDZ" Pomaga...az do nastepnego razu;). Zamierzam w tym tygodniu zaczac medytacje. Wiele medytujacych osob, ktore znam znalazlo w tym sposob na spokoj i kontrole mysli. Dam znac jak mi idzie.:))
    Ostatnio przeczytalam: 'Nasza wiara w cos niekoniecznie jest prawda'. Wystarczy wiec czasem zmienic nasza opinie i problem przestaje byc problemem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na obsesyjne myśli, ja miałam "wyłącznik". Moja mewa jest symbolem tego wyłącznika. Gdy nachodziły mnie takie myśli, wyobrażałam sobie, ze jak mewa wzlatuję wysoko w niebo, zostawiam problem na dole i szybuję w przestrzeni. Nade mną niebo, pode mną morze, czuję wiatr i wolność.
    Mnie to pomagało.
    Teraz tez czasami wracam do tej metody, gdy jakaś sprawa nie daje mi spokoju, a chcę się od niej oderwać na chwilę.

    OdpowiedzUsuń
  9. OD TEJ CHWILI BARDZO PROSZĘ O WYPOWIEDZI NA NOWYM BLOGU.

    BEZPOŚREDNI LINK


    http://uciekamydoprzodu.blog.pl

    OdpowiedzUsuń