Uciekam z toksycznego związku. Uciekam od własnych uzależnień i współuzależnień. Uciekam z miejsca, które mnie niszczy. Uciekam z mgły nieświadomości w stronę samoświadomości i samostanowienia. Wychodzę z roli ofiary i biorę odpowiedzialność za swoje życie. Uciekam tam, gdzie mogę się rozwijać, wzrastać, żyć pełnią i być szczęśliwa. Uciekam do przodu!
UWAGA. BLOG ZAWIERA TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB, KTÓRE UKOŃCZYŁY 18 LAT.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No, sama nie wiem... :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie mam - to się zgadza co do joty :)
Zawsze mam - też się zgadza, oprócz ostatniego.
Męża idioty oraz kilku następnych pretendentów do zaszczytnego stanowiska się pozbyłam lub sami spieprzyli, więc żadnego idioty obok mnie nie ma. Nie ma też nie-idioty, wakat :) ale niebolesny :)))
Z niczego potrafię zrobić - oj, wiele rzeczy potrafię zrobić z niczego. Ale co do awantury to akurat nie ja. Awantury to jedna z ostatnich rzeczy, których pragnę :)))
To jestem "PRAWDZIWA" czy nie?
U nie też vacat jak chodzi o męża:)Ale to chyba nie oznacza, że nie jestem prawdziwą kobietą?:)))
OdpowiedzUsuńJesteś:))) Wiem:)
OdpowiedzUsuńMąż był? Był. Idiotą był? Był. Zaliczone:)
Co do awantury - jeszcze wszystko przed Tobą - widocznie prawdziwa awantura spokojnie sobie czeka aż ją zrobisz:) Chociaż, o ile Cię znam, nie będzie łatwo:)))
U mnie wszystkie punkty działają, oczywiście idiota-mąż - były:) Znaczy były mąż, to drugie raczej go trzyma:)
Katalino, dziękuję. Bo już przez chwilę zwątpiłam:)))
OdpowiedzUsuńNOWAlijko, na szczęście, wyznacznikiem naszej kobiecości nie jest facet przy naszym boku. Co prawda, niektórzy uważają, że lepiej żeby w szafie wisiały byle jakie portki, ale to już chyba nas nie dotyczy. Byle jakich już miałyśmy. I chwatit. Kolejnym dupkom dziękujemy. Jesli ma być, to niech będzie, ale przede wszystkim CZŁOWIEK, a zaraz potem MĘŻCZYZNA, a nie jakies troczki od kaleson albo inny nieudacznik czy inny -pata lub -holik.
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda Veno. Bylejakość nas nie interesuje, nawet gdyby była w promocji:)
OdpowiedzUsuńOdważnie Veno:) Jak możesz mówić o kobiecości w ogóle jeśli w Twojej szafie nie wiszą byle jakie portki?:))) Co Ty wiesz o kobiecości?:)))
OdpowiedzUsuńOCZYWIŚCIE ŻARTOWAŁAM (może troszkę głupio:) Ale są tacy - szczególnie panowie, ale nie tylko:), którzy uważają, że właśnie tak jest. Że kobieta niezainteresowana jakimkolwiek "samcem alfa" nie jest właściwie kobietą. Ma, że tak powiem, poważne braki, mankamenty w sferze kobiecości. Bo niektórym kobiecość sama z siebie nie mieści się w głowie. MUSI być uwiązana do "męskości":))) Wówczas kwitnie, jest w pełni i lśni. Kobiecość nieuwiązana do niczego, przynależąca wyłącznie do kobiety jest niepełnowartościowa.
Oczywiście i Ty i ja wiemy, że to mit, stereotyp i pic na wodę.
Nigdy w życiu nie czułam się lepiej jako ja - czyli człowiek - kobieta niż w czasie kiedy w mojej szafie (ba, nawet szafy już się pozbyłam - tej skażonej:) nie ma męskich portek:)
I, jak na razie, nie ma żadnego powodu aby zawisły.
Może jest to takie symboliczne, że poddałabym się, że te portki to moja biała flaga. Może... Ale ja lubię ten stan niepodległości:) Za długo byłam pod okupacją, zbyt dużo kosztowało mnie odzyskanie autonomii, żeby pozwolić sobie na wpuszczenie potencjalnego okupanta na swój teren:))) Pamiętanie kurtuazyjną wizytę Schleswig'a?
Moje Westerplatte jest moje:)))
Katalino to było fajne. Dawno tak szczerze nie uśmiechnęłam się do twojej wizji prawdziwej kobiety i moich własnych myśli. Lula.
OdpowiedzUsuńKatalino :)
OdpowiedzUsuńKiedyś właśnie tak stereotypowo myślałam, że kobieta jest dopełnieniem mężczyzny, a mężczyzna dopełnieniem kobiety i że bez siebie nawzajem są niekompletni.
Teraz zmieniło mi się myślenie (co dowodzi, ze nie jestem krową :) i uważam, ze zarówno kobieta jak i mężczyzna są całkowicie kompletni, nawet jak nie są sparowani. Natomiast związek między kobietą i mężczyzną tylko wtedy jest pełny, gdy jest własnie związkiem dwóch kompletnych osób, a nie wybrakowanych, którym potrzebna jest podpórka w postaci drugiej osoby.
Ja się nie zapieram z tymi portkami. Jako niepoprawna optymistka ;) wierzę, że GDZIEŚ są prawdziwi mężczyźni, chociaż mnie się nie udało takiego spotkać. Może już się nie uda. Ale nie spędza mi to snu z powiek :)
Jeśli w ogóle, to na pewno nie będą to byle jakie portki :)
Że nie jesteś krową nie znaczy jeszcze, że jesteś kobietą:))) Powiedziałby ktoś nieprzekonywalny w kwestiach portek wlokących się za nieszczęśliwą kobiecością. nieszczęśliwą ale bardzo kobiecą - portki są? SĄ! Znaczy kobiecość kobieca:)))
OdpowiedzUsuńTeraz, Kochana, możemy się pośmiać, ale wiesz sama, że droga była trudna.
Sama miałam takie schizy jak ola ma teraz: ja sama, a on z nią? Chociaż go nie chciałam to tak mi się pomyślało raz czy drugi. Rozum jednak powrócił i już wiem, że ja sama - to właśnie ja, a on - pies go trącał. Jeśli ktoś chce być nieszczęśliwy - to proszę, to niech go ma:)))
Może jestem wybrakowana i wiem, że dlatego właśnie tak. "Bezportkowo" sobie żyję:)
Może nie jestem wybrakowana aż tak, że "bezportkowo" sobie żyję.
Nie wiem, ale wiem, że mi dobrze. Znakomicie. Wspaniale i kobieco - bardzo.
Może gdzieś są te portki, które zawisną w mojej szafie? Może... Ale żadnego parcia na odszukanie ich nie mam. Żadnego.
..i druga osoba nie była dla nas terapeutą w tym związku:)
OdpowiedzUsuńHi, hi - dowiedziono mi, że ponoć "ma kobiecość" jest upadła... Ponieważ złą kobietą już byłam to i upadłą mogę być bez przeszkód :)
OdpowiedzUsuńZAWSZE mam co na siebie włożyć, pieniądze mam przeważnie, bo jestem skażona "sknerowością" i nie chcę ich wyrzucać na zbędne (dla mnie) zbytki (tęże kobiecość :P). Idiota piastuje stanowisko exa, co mnie niezmiernie raduje, dzieci średnio genialne a rację miewam - choć jeszcze częściej mam wątpliwości i stawiam pytania. Awantur nie trawię - gdybym je lubiła, tobym się nie rozwodziła. Zatem nie jestem kobietą ;) Trudno... jakoś to przeżyję.
Pozdrawiam. Miłego weekendu. Gall...anonim :)))
Podoba mi się ta definicja kobiecości:)))
OdpowiedzUsuńNie ma sensu sprawdzać na ile spełnia się wszystkie warunki.
ZAWSZE istnieją wyjątki (odstępstwa) od każdej reguły,
nie burzące jej istoty.
"Wyjątek potwierdza regułę":)
No właśnie amarku, bo już bałam się, że nie jestem kobietą, bo:
OdpowiedzUsuńmam czas dla siebie (nigdy nie miałam)
nie umiem zrobić coś z niczego, nawet sałatki czy awantury
Ale jestem kobietą!
Julka
Jednym słowem, wszystkie jesteśmy wyjątkami potwierdzającymi regułę :)
OdpowiedzUsuńZnaczy - wszystkie wyjątkowe :)))
Jak pięknie jest się różnić :))) - Nie mylić z "robić awanturę z niczego" :)))
Wszystkie, wszyscy jesteśmy wyjątkowi w swojej kobiecości i męskości:)))
OdpowiedzUsuńTo jest największa zaleta w kontaktach między nami:)))
Staram sie dobrze zarzadzac czasem, pieniedzmi i mam w co sie ubrac. Nie mam dzieci ani meza . Nie zawsze mam racje i potrafie sie do tego przyznac. Salatke i zupe robie z warzyw a awanture robie jak mam do tego powod. Nie wygladam jak Merlin Monroe a ....czuje sie prawdziwa kobieta:)))
OdpowiedzUsuńMoja kobiecość dzisiaj kupiła wielki bukiet pomarańczowych kwiatów (na koncie 250 zyla do... nie wiem kiedy:))), wstawiła do wazonu i ma radochę:)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy dzieci jedzą kwiaty? Trochę podwiędnięte:) bo jeszcze parę dni obskoczę w spożywczaku za to co zostało:)))
Pierwszy raz tak oszalałam:))) Chyba...
To na pewno kobiecość:)
OdpowiedzUsuńMęskość w takiej sytuacji kupuje zazwyczaj flaszkę:(
Flaszkę miałam:) Tonik kupiłam:) Oprócz kwiatów. Ale zapomniałam się napić:))) Teraz już za późno.
OdpowiedzUsuńMęskość by nie zapomniała:)
Znowu mam wątpliwości z tą kobiecością, bo ja nie zapomniałam..... ;))))
OdpowiedzUsuńKatalino, chyba w większości przypadków by nie zapomniała:)
OdpowiedzUsuńVeno, chyba jakieś kwiaty masz;)
Vena nie zapomniała się napić:))) Drogi Andrzeju:) Dlatego ma wątpliwości.
OdpowiedzUsuńAle to jest po prostu napita kobiecość Droga Veno:))) I tyle.
Zrozumiałem, że żartowała:)
OdpowiedzUsuńWiem, że poza przyjemnością nie miała innego powodu:)
Ależ oczywiście, że poza przyjemnością nie mam innych powodów :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu większość rzeczy, które robię jest moją przyjemnością :)
Mam tez obowiązki, ale nie ma wśród nich takich, których bym nie znosiła. Staram się żyć w zgodzie ze sobą :) I na dobre mi to wychodzi.
A z tą kobiecością to żartowałam ;) Czy napita, czy nie napita moja kobiecość ma się dobrze :) I nie mam co do niej żadnych wątpliwości :)
A poza tym - jaka napita, jaka napita??? Dwa piwa przez cały wieczór i napita???? :))))
Gdybym chciała się tłumaczyć, to bym powiedziała, że to dla zdrowotności - płukanie nerek. Ale przecież nie muszę się tłumaczyć :))))
To kiedy pijemy razem? ;)
Podoba mi się określenie "napita":)
OdpowiedzUsuńU mnie to jest "wypita":)
Picie razem ze względów logistycznych to trudna sprawa;) To tylko tłumaczenie się:)))
Po prostu ze względu na zupełny brak treningu byłbym pierwszy "nawalony":)))
Amarek boi się kobiet?:))) Znaczy pić z kobietami?:))) I szuka wiarygodnego wykrętu:)
OdpowiedzUsuńMy Veno - nie wiem... A jedziesz na tę nadmorską wycieczkę? Może wtedy? Jakoś?
Nawalony Amarek, mogłoby być ciekawie :)))
OdpowiedzUsuńA co nawalony Amarek ma w repertuarze?
Bo moim popisowym numerem był taniec brzucha, ale juz daaaaaaaawno tak się nie nawaliłam, żeby go odstawić :))))
Moje plany się zmieniły. Nie ma nadmorskiej wycieczki. Ale jestem otwarta :)
Ja śmigam na stole:))) Nawet w zeszłym roku raz wykonałam - grupowo:)))
OdpowiedzUsuńAle to był pierwszy taki reset od chyba 10 lat:)))
Czekamy w takim razie na zakończenie i odbiór remontu u Hondy:)))
Tradycyjna nalewka "dochodzi" - równie wytrawna jak poprzednia:)))
Jestem przygotowana:)
Kankan na stole !!! O! Musimy to zrobić, nie wiem gdzie, ale koniecznie! :))))
OdpowiedzUsuńDobrej niedzieli :)))
Nie boi się:)
OdpowiedzUsuńAle pamięta, że jest gadułą nieprzeciętną:)))
To wszystko jednak bardzo mgliste i odległe wspomnienia;)
To z pewnością nie byłby kankan:))) Nie te lata:)
OdpowiedzUsuńCoś mniej energetycznego:)
A Ty sobie Amarku gadaj:))) Spoko:)))
Katalinko, czemu nie kankan? Spróbujmy, no proszę Cię, nie bądź taka, daj się skusić:)))
OdpowiedzUsuńOd dwóch miesięcy "reperuję" kolano:))) Zumba i kankan - zabronione dożywotnio:)
OdpowiedzUsuńTylko sexy-dance:) Koniecznie przy rurze:) Czegoś trzeba się trzymać przecież:))))
A wiesz, że to niezły pomysł?:)))Problem w tym, że mam taką rurę tylko w łazience, łazienka malutka, rura przy ścianie, potańczyć to na niej nie potańczę, ale przytrzymać się mogę;)))
OdpowiedzUsuńI to jest to - upić się warto i ujrzeć Amarka przy rurze:))) Niechby nawet nie tańczył, a trzymał się "malowniczo":))))
OdpowiedzUsuńPopróbuj sam w domu, później wypuść na świat:)
Noooo, chętnie bym zobaczyła....:)))
OdpowiedzUsuńO niedoczekanie Wasze:)))
OdpowiedzUsuńTo się nie zdarzy, nawet gdyby ceną miała być dożywotnia abstynencja:)))
Amarku, nigdy nie mów nigdy:)))
OdpowiedzUsuńZostaw choć cień nadziei:)))
OdpowiedzUsuń:)NAPALONE..?:) o papierosach pomyślałam...:))
OdpowiedzUsuńKatalina - że Ty masz TAKIE poczucie humoru - więcej i częściej proszę się udzielać na blogu :))) wiem , wiem ...
Czyli tak: Dziewczyny są NAPALONE, nie napite i chciałyby uczestniczyć w środowiskowej imprezce. Tematy różne ale głównie: - taniec brzucha w wykonaniu Veny, przy rurze w wykonaniu mojej skromnej osoby i malownicze "trzymanie się" rury i słowotok w wykonaniu Amarka... Gdzie i kiedy? I czy na pewno? Dacie radę to znieść?
OdpowiedzUsuńPo wyobrażeniu sobie tej skomplikowanej konfiguracji zaczynam szukać jakiegoś oparcia:) Już straciłem równowagę:)))
OdpowiedzUsuńOooo matko!
OdpowiedzUsuń"Zobaczyć Neapol i umrzeć..."
Nawet jeśli by to była ostatnia rzecz, którą ujrzę... :)))
Gall...anonim :)
JUŻ???
OdpowiedzUsuńCieniutko dosyć:)
Dziewczyny liczą na poważny występ. Artystyczny. A Ty już podpierasz się?
Ja ćwiczę:) Żeby było jako tako:)
No, chcą nas, chcą:) Dla Gallusia:) Ćwiczymy i robimy show. Co to must go on:))) Żeby tylko widownia przetrwała. Wrócę do dyskusji, a;e teraz muszę wziąć udział w rodzinnej uroczystości - siostra mi się zestarzała. Dobrze, że nie tylko mnie dotyka ta przypadłość. Wracam niebawem:)
OdpowiedzUsuńMłode ćwiczą:), a starzy się podpierają;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla "postarzałej siostry":)
:)proszę proszę - jak to się towarzystwo rozbrykało ...no , no :))) zobaczycie po powrocie z tego show jak widownia będzie uciekać - w sensie do przodu :)
OdpowiedzUsuńkiedy i gdzie - czekamy na wieści:))
A propos prawdziwych kobiet. Nigdy nie lubiłam Cugowskiego, (choć piosenki jego zespołu kocham) bo... miałam wrażenie, że źle mu z pyska patrzy. A tu mi, o dziwo, zaplusował: "Krzysztof Cugowski uważa, że ciężko określić cechy prawdziwej kobiety, ale zarówno kobietę, jak i mężczyznę powinna cechować przyzwoitość. - Człowiek powinien patrząc w lustro nie mieć wstrętu do samego siebie".
OdpowiedzUsuńHi, hi - w ciekawą stronę podąża ten wątek. Wszystkiego najlepszego dla jubilatki Katalino :) Starzenie się jest sprawiedliwie przypisane każdemu i żadne sztuczki tego nie zmienią ;)
Gall...anonim
Puszczając wodze fantazji; kankan przy rurze w wykonaniu Amarka :))) Na stole!!! Deklamującego ulubione sentencje afirmujące radość, szczęście i życie :)))))He he he. Amarku w głowie się zakręciło??? Do dobra, to my tego kankana zatańczymy, a Amarek będzie tylko deklamował w takt :)))
OdpowiedzUsuńObawiam się, że może nie być w stanie wobec tego, co będzie miał przed oczami.
OdpowiedzUsuńNawet nie, żeby go miało zatkać z podziwu (chyba, że ze zdumienia), ale na pewno poddusi się ze śmiechu - poczuciem humoru dysponuje, więc zakładam taki scenariusz:)))
Wiedziałem, że swoim niewyparzonym ozorem napytam sobie biedy:)))
OdpowiedzUsuńNie przypuszczałem, że aż takiej;)
Przypuszczam, że zatkałoby mnie i z podziwu, i ze zdumienia:)))
Już duszę się ze śmiechu, czytając barwne opisy planowanych atrakcji:)
:))ja sobie już wyobrażam jak wokół biega jeszcze NOWAlijka z gaśnicą...:)))
OdpowiedzUsuńO to Twój "popisowy numer" NOWAlijko?
OdpowiedzUsuńRobi się coraz bardziej ekscytująco.
To jeszczee nie jest "bieda" Amarku, to dopiero plany:)
Cała piana (proszek) na mnie;)
OdpowiedzUsuńAmarkowi chyba się gorąco zrobiło ;P
OdpowiedzUsuńAmarku, może się zdziwisz, ale my jesteśmy kobietami, ktore potrafią się szampańsko bawić. Tylko przez jakiś czas pozwoliłyśmy mężczyznom, których nieopacznie wybrałyśmy na partnerów, zabrać sobie radość życia. Na szczęście to już przeszłość i możemy się cieszyć wszystkim czym chcemy :)
Veno, bardzo gorąco:P
OdpowiedzUsuńW ogóle się nie dziwię;)
Ale żeby AŻ TAK!!!:)))
OD TEJ CHWILI BARDZO PROSZĘ O WYPOWIEDZI NA NOWYM BLOGU.
OdpowiedzUsuńBEZPOŚREDNI LINK
http://uciekamydoprzodu.blog.pl