UWAGA. BLOG ZAWIERA TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB, KTÓRE UKOŃCZYŁY 18 LAT.

sobota, 4 lutego 2012

Gdy kiedykolwiek dopadnie Cię poczucie winy...

...pomyśl wtedy, że:

"Wina to uczucie, nie zaś fakt. Ofiara myśli o winie i czuje ciężar. Ktoś, kto decyduje sam o sobie, myśli o przyczynie i skutkach, i czuje swoją drogę.
Myślenie w kategoriach winy odbiera energię, wywołuje poczucie uzależnienia (od życzliwości innych) i działa przygnębiająco.
Myślenie w kategoriach przyczyny kieruje energię na zmiany, przyczynia się do zrozumienia i rozwoju oraz zapewnia pozytywne podejście do samego siebie."

                                                                    Ruediger Schache.

4 komentarze:

  1. Ja znalazłam coś takiego a propos:
    Kiedy przeżywamy poczucie winy, skupiamy się swoich nieprzyjemnych uczuciach, nasza energia jest zaangażowana w próbę poradzenia sobie z nimi – poprzez racjonalizowanie, usprawiedliwianie się, użalanie się nad sobą, dokładanie sobie ocen i oskarżeń, wypieranie, itp. Generalnie – nic z tego nie wynika jeśli chodzi o człowieka, którego potraktowaliśmy niespójnie z naszymi wartościami i w jakiś sposób przyczyniliśmy się do jego cierpienia.

    Dotarło do mnie, że poczucie winy powinno być tylko pierwszym krokiem. Kiedy bowiem uświadomię sobie, że kryje się za nim potrzeba troski o innych oraz przyczyniania się do ich dobra, naturalnie może zmienić się w poczucie odpowiedzialności. Które w praktyce mogłoby się zamanifestować poprzez zadanie takiego pytania:

    Jest mi smutno, że cierpisz i moje działania się do tego przyczyniły. Co mogę zrobić, żeby wzbogacić twoje życie? Co mogę zrobić, aby ci to wynagrodzić?

    Podobał mi się przykład przytoczony przez psychoterapeutkę: załóżmy, że ktoś czekał na nas długo na mrozie, a my spóźniliśmy się na spotkanie. Dopada nas poczucie winy. Jeśli chcemy na nim poprzestać, skupimy się na usprawiedliwianiu siebie, tłumaczeniu dlaczego tak się stało i jak źle się z tym czujemy (a może cala sprawa dalej rozgrywa się na mrozie i biedna ofiara naszego poczucia winy dalej marznie:-)). Tymczasem gdyby przejść do poczucia odpowiedzialności - należałoby natychmiast zapytać te osobę jak możemy jej to wynagrodzić, oddać jej swoje rękawiczki, zabrać do naszego ciepłego samochodu, na ciepłą herbatę, itp.
    /http://gdybymdorosla.com/2011/12/06/zamienilabym-poczucie-winy-na-poczucie-odpowiedzialnosci/
    I ogromnie podoba mi się ta różnica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tys piknie. Ale ja ... nie wiem. Ja już mam dość i swojego poczucia winy i poczucia odpowiedzialności. Może to taki etap ale chwilowo nie chcę się czuć ani niczemu winna ani za nic odpowiedzialna. Może to swoisty kryzys wieku średniego albo generalny pochuizm ale zmęczyło mnie BYCIE dorosłą :)))

      Usuń
  2. A ja powiem tak: Najwazniejsze to sobie wybaczyc bez przerabiania poczucia winy na odpowiedzialnosc czy cokolwiek innego.. Bo nigdy nie mamy gwarancji, ze ta nasza kolezanka, mimo, iz oddalysmy rekawiczki, ogrzalysmy herbata i zaproslily na cieply obiad nie bedzie nam tego wypominac do konca swiata. I co? Do konca swiata bedziemy sie czuc winne i za nia ospowiedzialne? Kazda z nas nosi w sobie potencjal milosci i przebaczania. Mozna sie dokopac - wiem po sobie. Wiemy, ze zle zrobilysmy, WYBACZAMY SOBIE,ot tak po prostu,choc nie jest latwo, choc czasem trzeba czasu- bo sie kochamy, bo kochali nas rodzice, bo kochaja nas dzieci, odpuszczamy sobie nasze winy i naprawiamy bledy ale to nie poczucie winy jest tu sila napedowa tylko milosc. Po poczuciu winy, jak po wczorajszej bance mydlanej nie zostal slad. Amen:o)

    OdpowiedzUsuń
  3. Samanthi , poczytaj tutaj o poczuciu winy:)

    OdpowiedzUsuń