UWAGA. BLOG ZAWIERA TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB, KTÓRE UKOŃCZYŁY 18 LAT.

sobota, 14 stycznia 2012

autor: Katalina

DIAMETOWA ŻYJE

   Diamentowa wstaje wcześnie. To nic, że całkiem niedawno się położyła. Ma dużo do zrobienia.
KAWA! Jest! Żyjemy! Poranna rozbiegówka: śniadanka, drobne do automatu, instrukcje, wskazówki, prośby , jakieś kwitki do pozabierania – maszyna ruszyła. Każdy biegnie w swoją stronę. Jeśli to dobry dzień – spotkamy się przy obiedzie, jeśli „bardzo dobry” - dopiero wieczorem. Kiedykolwiek to nastąpi, pogadamy, pośmiejemy się, będziemy RODZINĄ, nareszcie prawdziwą rodziną.
  Skąd ta euforia? Bo nie byliśmy, długo nie byliśmy rodziną. Grupa zastraszonych, nieufnych, samotników. Pochowanych w sobie i zamkniętych w swoich pokojach (albo odwrotnie).
Okazało się, że jednak potrafimy normalnie żyć - być , można powiedzieć. Ale trzeba było zrobić generalne porządki. W „obejściu” i w sobie. Na zewnątrz poszło bez większych trudności. Dobra, szeroka miotła i już! A środek… cóż. Cały czas w trakcie sprzątania. Tam był naprawdę niezły bałagan. Systematyzujemy, układamy, WYRZUCAMY ŚMIECI, chowamy głęboko, wyciągamy na światło dzienne. REORGANIZACJA WNĘTRZA TRWA! Czy się skończy – nie wiem, ale jestem w drodze. Idę.
  Tak, idę do pracy. Kiedyś nie mogłam. To znaczy mogłam chodzić, ale nie do pracy. Tylko tam gdzie mi zezwolono. Nie tak oficjalnie, na piśmie, czy w innej wyartykułowanej formie. Mogłam udać się tam, gdzie mentalnie zezwolił mi on. Jeśli w niewłaściwym czasie byłam w niewłaściwym ( w jego imaginacji) miejscu – bolało. Bolała go dusza i musiał dać znać. A mnie (kiedyś) ranił ból jego duszy.
Bo to dobry człowiek był. WSZYSTKO (co chciał) robił dla rodziny. Szkoda, że chciał tak niewiele i tak rzadko. Tak, czy siak, nie powinna boleć dusza kogoś, kto robi WSZYSTKO.
Ten ból duszy oznaczał, że nie jestem dość dobra, że za mało się przykładam, że zbyt egoistycznie podchodzę do życia, że powinnam więcej, bardziej, mocniej i wyłącznie w jego kierunku. A ja bezustannie popełniałam błędy. Funkcjonowałam (próbowałam) według zasad i norm uniwersalnych. Te indywidualne nie trafiały do mnie, nie miałam przekonania, nie godziłam się.
Jak długo można żyć w opozycji do samej siebie? Długo, bardzo długo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz