UWAGA. BLOG ZAWIERA TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB, KTÓRE UKOŃCZYŁY 18 LAT.

niedziela, 29 lipca 2012

MASZ PRAWO ODEJŚĆ Z MIEJSCA, KTÓRE CIĘ NISZCZY.

Ten post jest komentarzem do postu Kataliny  OJCIEC CZY DAWCA

To, że wybrałam ojca dzieciom jak wybrałam, udało mi się sobie jakoś wytłumaczyć i nie mieć wielkiego poczucia winy. Bo byłam młoda, może nie młodziutka, ale jednak zupełnie niedoświadczona. Byłam zakochana, a w takim stanie człowiek ma na nosie różowe okulary. Widziałam wiele zalet, a pewne istotne wady były niewidoczne lub słabo akcentowane, a to co widziałam, myślałam, że uda mi się zmienić.
Poza tym, uznałam, że wybór biologiczny był prawidłowy, bo dzieci mam wspaniałe, więc sam wybór na dawcę udało mi się usprawiedliwić przed sobą.

Natomiast cały czas nie udaje mi się pozbyć wyrzutów sumienia, że TAK DŁUGO trwało moje podejmowanie decyzji o odejściu. Osiem lat, OSIEM DŁUGICH LAT, od pierwszej myśli o rozwodzie do jego realizacji.
Kochałam, miałam nadzieję, liczyłam na cud, nie chciałam złamać przysięgi, myślałam "inni mają gorzej", myślałam "zostanę świętą, wytrzymam", myślałam "on jest chory, nie mogę go zostawić, kocham go, chcę mu pomóc". Aż na internetowym forum Al-Anon przeczytałam kilka prostych słów "masz prawo odejść z miejsca, które Cię niszczy".

MASZ PRAWO ODEJŚĆ Z MIEJSCA, KTÓRE CIĘ NISZCZY.

Czytaj dalej w zakładce PRZYSTANEK VENEcja

9 komentarzy:

  1. 1. to NIE MÓJ WSTYD, że on nie umie/nie chce lub jest za wygodny/za leniwy by NALEŻYCIE wypełniać swoje powinności rodzicielskie - jest tak samo dorosły jak ja!
    2. jak z każdym uzależnionym - jeżeli SAM nie zechce się zmienić - to nikt i nic go nie zmieni
    3. zastąpić ojca się nie da - załagodzić skutki jego braku JAKO-TAKO można (AŻ tyle - czy tylko tyle?)
    4. I NAJWAŻNIEJSZE - czy teraz jest lepiej/bezpieczniej/spokojniej/pewniej czy wtedy gdy ON nominalnie był (i wprowadzał dreszczyk niepewności - a mówiąc bez ogródek - niszczył poczucie bezpieczeństwa)?
    5. nasze prawo - chronić bezbronne młode :)))
    Gall...anonim

    OdpowiedzUsuń
  2. 5. mój OBOWIĄZEK - chronić bezbronne młode.

    Wiem, wykonuję, walczę z całym światem. Ale jest mi tak źle z tym, że ten, który powinien (przynajmniej w tej kwestii) stać murem... Leży pod gruszą na dowolnie wybranym boku i zakłóca nam jak może (w miarę) święty spokój.
    Zawsze będę miała żal. Nie o siebie, o swoje "niedopieszczenie" - kij mu w oko. Ale o nie - tego zaniechania nie mogę zaakceptować. Budzi moje oburzenie i nigdy nie będzie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Katalinko, budzi oburzenie, to jasne. Ale pozostawanie w złych emocjach, nawet najbardziej uzasadnionych, nie jest dobre dla Ciebie. U mnie w tej chwili ten żal przeszedł w obojętność z dozą pogardy i pobłażliwości. Ale u mnie jest już 8 lat po rozwodzie więc dystans większy, a i delikwent nie aż tak socjopatyczny jak Wasz dawca.
    W każdym razie odradzam Ci hodowanie żalu, nic to nie zmieni, a Tobie psuje samopoczucie. Tak samo jak wyrzuty sumienia w związku z wyborem dawcy. Odpuść, Kochana, dla swojego dobra.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację jak zwykle. Wszystko i tak się jakoś ułoży ze wsparciem, czy bez. Dzisiaj mam (wiesz) drobny "kryzys wiary":))) To też minie, oczywiście.
    Ale, faktycznie, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba ścierę wziąć i sprzątać:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie to wspaniałe wiedzieć, że kryzysy mijają, prawda? :) Nawet te największe, a juz te drobne, codzienne, to w ogóle pryszcze są :)

    Przeczołgane laski, gdy już powstaną to są nie do zdarcia :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego tak ciężko jest zostawić to miejsce, które nas niszczy, odejść,zrozumieć,że nic juz tutaj nie poradzimy, że nasze serce ,uczucia zostały zdeptane przez zakłamanie i obiecywanie normalnego zycia bez lęku ,strachu i poczucia żalu?? dlaczego tak ciężko? odchodziłam już tyle razy i tyle razy wracam do tego emocjonalnego piekła, jak długo jeszcze ,jak długo? dlaczego ja wciąż mu wierzę? nie potrafię nie wierzyć. czy to mnie w końcu zabije? Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  7. Pytasz DLACZEGO, Agnieszko? Ano dlatego, że jest to uzależnienie. Uzależnienie od toksyny w toksycznym związku. Dlaczego tak trudno alkoholikowi przestać pić? Bo to nałóg jest. Nałóg kochania za bardzo jest też nałogiem i jak z nałogiem trzeba z nim walczyć. Próby rozstania powodują objawy odstawienne, głód abstynencyjny, chcesz "zapić", "sztachnąć się", poczuć TE emocje.

    Dlatego tak wciąż powtarzamy ZERO KONTAKTU. "Sztachanie się" powoduje powrót do nałogu i kolejne "popłynięcie".

    Walcz, Agnieszko, walcz z nałogiem. Walczysz o siebie i swoje szczęście. A może faktycznie o życie. Związki z przemocowcami mogą doprowadzić do poturbowania, a nawet utraty życia. Z kolei popadnięcie w głęboką depresję może doprowadzić do prób samobójczych.
    Tak, więc sprawa jest poważna i nie ma co się użalać, rozmemływać, tylko trzeba się za siebie brać i uciekać do przodu :)
    Do roboty, Kochana, do pracy nad sobą!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za radę ,dziękuję, jak czytałam popłakałam się jak mała dziewczynka, wiem,że to wszystko prawda, tylko dlaczego to tak ciężko zrobić. Na nic nie mam ochoty, na jedzenie, wyjście do pracy, pójście na zakupy,nic mnie nie cieszy kompletnie nic. myślę tylko o tym czy dobrze robię, czy do niego nie wrócić,tęsknię, a z drugiej strony wiem ,że nic się nie zmieni z jego strony,że będzie tak samo,że będę cierpieć... Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  9. The companies of this products have compensated good attention for their end
    users. Hook up your scanner to the diagnostic facts connection.



    My blog post - free obd2 scan tool software

    OdpowiedzUsuń